Czy będą nowe wymogi w zakresie sprawności silników elektrycznych?

| Gospodarka Artykuły

Komisja Europejska potrafi zaskakiwać! Nie ucichły jeszcze echa wprowadzenia przepisów dotyczących sprawności silników elektrycznych IE4, na targach zaczęły się też pojawiać wersje określane jako IE5 - i nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Jego sprawcą był przedstawiciel Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej, który podczas konferencji eemods'15 poinformował o zamiarze wprowadzenia kolejnych obostrzeń względem silników i napędów. Mają one pozwolić na dodatkowe obniżenie zużycia energii elektrycznej oraz redukcję emisji gazów cieplarnianych. Czy europejski przemysł będzie ich beneficjentem, czy raczej zmiany te dołożą się do problemów gospodarek, które od kilku lat i tak są już w trudnej sytuacji?

Czy będą nowe wymogi w zakresie sprawności silników elektrycznych?

Przedstawione plany mają konkretny wymiar liczbowy - Komisja Europejska chce oszczędzić dodatkowe 22 TWh rocznie do 2030 roku. Blisko połowa ma pochodzić z wprowadzania wymogu minimalnej sprawności na poziomie IE2 dla małych silników trójfazowych, tj. o mocach do 120 do 750 W. Przepisy mają być "szczelne", czyli dotyczyć również produktów zintegrowanych w urządzeniach i maszynach. Kolejne kilka TWh oszczędności związanych będzie z analogicznymi silnikami jednofazowymi.

Zmianami będą też objęte duże silniki nisko- i średnionapięciowe o mocach do 1 MW. Jest ich zdecydowanie mniej niż tych z zakresu kilowatowego, ale ze względu na duże moce i inne reżimy ich pracy, zmiana ta powinna przynieść istotne oszczędności energii - zdaniem przedstawicieli komisji ponad 4 TWh rocznie.

To jeszcze nie wszystko. Po raz pierwszy obowiązkowymi wymogami w zakresie efektywności objęte będą też napędy elektryczne. Mają one być zgodne klasą sprawności IE1 zdefiniowaną w prEN 50598-2 (jest to inne oznaczenie niż w przypadku klas sprawności silników). Ponadto ma być usunięta możliwość korzystania z opcji "silnik IE2 plus przemiennik" w przypadku wersji o mocach 7,5-375 kW, a zamiast tego wymuszone będzie stosowanie silników klasy IE3.

Podczas konferencji pojawiła się też data. Komisja chce, aby zmiany weszły w życie od początku 2018 roku. Jedynie silniki średnionapięciowe mają być objęte regulacjami dwa lata później. Styczeń 2018 roku ma też być końcem okresu obowiązywania niektórych wyłączeń z dyrektywy - w szczególności dotyczących silników hamulcowych oraz wersji Ex. Z drugiej strony pojawi się grupa produktów nowymi przepisami nie objętych - takimi będą jednostki DC, wersje do pracy w urządzeniach zasilanych bateryjnie i przenośnych. Sumarycznie zmiany dotkną około 90 mln silników i 4 mln napędów sprzedawanych rocznie na rynkach Unii Europejskiej.

"Propozycje" Komisji Europejskiej, o ile wejdą w życie, będą miały dwojaki wydźwięk. Oszczędności energii redukują obciążenia dla środowiska naturalnego, do tego zmniejszają koszty eksploatacji. Również dla dostawców branżowych, szczególnie liderów sektora silników i napędów elektrycznych, są one korzystne, bowiem kreują popyt na nowoczesne produkty. Z drugiej strony osiąganie kolejnych poziomów sprawności silników kosztuje - i to coraz więcej, bo zależność ceny od wydajności rośnie wykładniczo. Można sądzić, że w kolejnych latach część producentów z rynku po prostu wypadnie, a koszty zmian poniosą w ostatecznym rozrachunku klienci końcowi. Stąd też prognozowałbym raczej opór środowiska, spodziewając się bardzo różnych reakcji na "przykręcanie śruby". Przepisy takie jak omawiane, do tego wprowadzane dosyć szybko i niespodziewanie, tworzą pole do nieuczciwych zachowań - i to również w gospodarkach rozwiniętych. Niedawny przykład silników Volkswagena pokazał, że podawanie nieprawdziwych parametrów jest bowiem nie tylko domeną chińskich producentów baterii.

Stawka zmian, jak sądzę, jest nawet większa i jest nią konkurencyjność europejskiego przemysłu, w szczególności producentów maszyn i urządzeń. Przepisy na pewno na nią wpłyną, a szczególnie wrażliwym obszarem jest rynek mniejszych silników, na którym coraz szerzej obecni są producenci dalekowschodni. Ponadto "nowe" i "energooszczędne" zwykle oznaczało też droższe - w przypadku opisywanych planów nie spodziewałbym się inaczej.

Pozostaje mieć nadzieję, że na wdrażanie analogicznych przepisów zdecydują się też inne kraje na świecie. Tak już nieraz było - czy to w przypadku efektywności silników elektrycznych (klasy IE, NEMA i podobne), czy choćby stosowania w urządzeniach substancji niebezpiecznych. Łagodziło to negatywny wpływ regulacji unijnych i wierzę, że podobnie będzie z gwiazdkowym prezentem od Komisji Europejskiej.

Zbigniew Piątek