Gdy za sterami Boeinga zasiedli księgowi

| Gospodarka Aktualności

Pechowa passa firmy Boeing nie przemija. Jeden z największych producentów w sektorze lotniczym od kilku lat zmaga się z poważnym kryzysem zapoczątkowanym serią tragicznych wypadków. Wstrząsnęły one opinią publiczną, ale też ujawniły głębokie problemy w zarządzaniu firmą, które prawdopodobnie narastały przez dekady. Pomimo że Boeing nie jest przedsiębiorstwem z branży automatyki, to jego najnowsza historia może być ilustracją wielu procesów związanych z jakością i bezpieczeństwem, o których w przemyśle mówi się od dawna.

Gdy za sterami Boeinga zasiedli księgowi

BOEING 737 MAX - SZYBKI ROZWÓJ I KATASTROFY

Historia zaczyna się w 2017 roku, kiedy FAA (Federal Aviation Administration) certyfikowała pierwszy model czwartej generacji samolotów 737 Max 8. Rok później doszedł 737 Max 9, a Boeing miał już zamówienia na ponad 4300 takich maszyn. Samolot miał być bardziej ekonomiczny niż wcześniejsze wersje i konkurować z nowym Airbusem A320neo.

Aby skrócić czas trwania projektu oraz zminimalizować koszty certyfikacji i szkoleń, Boeing zdecydował się na modyfikację istniejącej platformy 737. W szczególności zastosowano nowe, większe silniki. Zmiany te wymusiły wprowadzenie systemu kontroli lotu MCAS, który automatycznie korygował tendencję do unoszenia się dziobu samolotu. System okazał się być wadliwy*), zaś piloci nie przeszli pełnych szkoleń z nim związanych. Boeing ponoć zrezygnował z tych w symulatorach, ograniczając się do… aplikacji na iPada.

Krótko po tym doszło do dwóch katastrof. W październiku 2018 roku rozbił się samolot linii Lion Air, zaś w marcu rok później wydarzyła się tragedia z udziałem Ethiopian Airlines. Zginęło 346 osób, a obydwa wypadki miały jedną wspólną przyczynę: wadliwe działanie MCAS. Ich skutkiem było globalne uziemienie wszystkich samolotów 737 Max, co okazało się być największym takim wydarzeniem w historii lotnictwa komercyjnego.

Boeing wprowadzał poprawki w oprogramowaniu, a trwające dochodzenie wykazało, że nie tylko system był niewystarczająco sprawny i piloci nieprzeszkoleni, ale też część informacji została przez producenta zatajona! Firma znalazła się pod ostrzałem krytyki ze strony regulatorów, linii lotniczych oraz opinii publicznej. W ramach ugody z Departamentem Sprawiedliwości zgodziła się zapłacić 2,5 miliarda dolarów, a także wdrożyć liczne zmiany naprawcze. Nowo mianowany dyrektor generalny, Dave Calhoun, obiecał „poprawę i staranność w działaniach”, ale do końca problemów było jeszcze daleko.

AUDYTY I BUNT BRANŻY

Na początku 2024 roku Boeing ponownie znalazł się w centrum uwagi z powodu incydentów związanych z modelem 737 Max. Najpoważniejszym było wyrwanie drzwi w trakcie lotu Alaska Airlines 1282 i awaryjne lądowanie samolotu. Skutkowało to ponownym uziemieniem części floty, a także nowym audytem procesów produkcyjnych ze strony FAA. Ujawnił on kolejne krytyczne nieprawidłowości, takie jak wadliwa instalacja wiązek przewodów oraz luźne śruby mocujące elementy drzwi. Wykazał też poważne problemy z zarządzaniem jakością u poddostawcy Boeinga, firmy Spirit AeroSystems, co dodatkowo podważyło i tak już niskie zaufanie do firmy.

Niedługo po tym doszło do bezprecedensowego wydarzenia. Prezesi największych amerykańskich linii lotniczych – United, American Airlines, Southwest oraz Alaska Airlines, zażądali spotkania z zarządem Boeinga, wyrażając swoją frustrację brakiem postępów i opóźnieniami w dostawach. Z kolei szef United ogłosił, że nie zamierza czekać na model Max 10 i rozpoczyna rozmowy z Airbusem. Rada nadzorcza Boeinga uprzedziła ich dalsze działania, zgadzając się na odejście pod koniec 2024 roku dyrektora generalnego oraz dwóch wysokich rangą menedżerów. Jeden z przedstawicieli branży określił to jako „zwolnienie kierownictwa Boeinga przez jego klientów”.

KULTURA ORGANIZACYJNA I ZARZĄDZANIE JAKOŚCIĄ

Analiza przyczyn katastrof oraz audyty ujawniły liczne problemy związane z kulturą organizacyjną Boeinga. W raportach w szczególności wskazywano na brak zaufania i problemy w relacjach między kierownictwem a pracownikami, co bezpośrednio wpływało na kwestie bezpieczeństwa. W swoich zeznaniach pracownicy określali kulturę firmową mianem „toksycznej”, „śmieciowej”, przytaczali przykłady wywierania nacisków w celu zwiększania wydajności kosztem jakości. Opisywali również „chaos” na linii produkcyjnej modelu 737 Max, skarżąc się na konieczność wykonywania zadań, do których nie zostali przeszkoleni. To prawdopodobnie przyczyniło się do wypadku Alaska Airlines.

Dodatkowo w ostatnich miesiącach doszło do zagadkowych zgonów dwóch sygnalistów, którzy wcześniej pracowali w fabryce Boeinga, m.in. w projekcie 787 Dreamliner. W swoich zeznaniach wskazywali oni na presję efektywnościową wywieraną na pracowników, co prowadziło do zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa i jakości. Osoby próbujące zgłaszać problemy były ignorowane lub zastraszane.

HISTORIA BOEINGA PISZE SIĘ NADAL

Latem 2024 roku Departament Sprawiedliwości poinformował, że firma nie wdrożyła skutecznego programu naprawczego, co stanowi naruszenie wcześniejszego porozumienia. Również krewni ofiar katastrof z udziałem samolotów 737 Max zintensyfikowali żądania, domagając się nałożenia grzywny w wysokości 25 miliardów dolarów oraz dodatkowych sankcji przeciwko firmie. Dave Calhoun, zeznając przed Kongresem, usłyszał zaś, że Boeing nie tylko nie wywiązuje się z porozumienia, ale też że „wybrał ścieżkę zysku zamiast uczciwości”. Sytuacja jest dynamiczna, mówi się nawet o możliwości postawienia zarzutów karnych.

GDZIE TKWI ŹRÓDŁO PROBLEMÓW?

Dlaczego w tytule zrzuciłem winę na księgowych? Niewątpliwie katastrofy samolotów, poza tragediami ofiar i ich rodzin, miały poważne konsekwencje dla całej branży lotniczej, nadszarpując zaufanie do niej milionów pasażerów. Boeing poniósł zaś straty wizerunkowe i ogromne koszty finansowe związane z odszkodowaniami, modyfikacjami samolotów oraz opóźnieniami w dostawach.

Jednak kryzys 737 Max ujawnił głębsze, narastające przez lata problemy wewnętrzne w firmie. Wiele osób jako jego praprzyczynę wskazuje przejęcie w latach 90. przedsiębiorstwa McDonnell Douglas. Wtedy w Boeingu, dotychczas zdominowanym przez inżynierów, zaczęto przenosić nacisk na orientację na wyniki finansowe, a decydujący głos zaczęli mieć przysłowiowi księgowi. Skracanie czasów dostaw, zwiększanie marżowości i zysków – nawet kosztem bezpieczeństwa – te działania wymienia się jako źródło dzisiejszych problemów.

Obecnie amerykański producent stoi przed wyzwaniem odbudowy swojego wizerunku oraz zaufania wśród instytucji, klientów i opinii publicznej. Nie obejdzie się bez zmian organizacyjno-zarządczych, w tym w zakresie etyki i polityki bezpieczeństwa. Kluczowe będzie również powrócenie do zasady „safety first” – podstawowego standardu w branży lotniczej. Sądzę, że Boeing temu wyzwaniu podoła, choć sporym kosztem, a dodatkowo firma trafi do podręczników zarządzania. Opisywany w nich będzie bezprecedensowy przewrót spowodowany naciskami zarządów linii lotniczych, pojawią się też wpisy pod literami „L” jak Leadership oraz „Q” jak Quality. A i pewnie jeszcze znajdą się materiały na kilka innych liter!

Zbigniew Piątek

*) Felieton dotyczący katastrof i działania systemu MCAS:
https://automatykab2b.pl/gospodarka/51105-czy-nie-za-szybko-uruchamiamy-innowacje-czyli-release-now-patch-later