Tajemniczy mistrzowie. Czy rynkowi liderzy zawsze są znani?

| Gospodarka Artykuły

Mało kto ich zna, jednak w świecie biznesu mogą być ikonami. Wyobraźmy sobie grupę firm, które nie są powszechnie rozpoznawalne, ale doskonale radzą sobie w wąskich niszach rynkowych, do tego wypracowały doskonałość operacyjną dającą im pozycję globalnych liderów. Tacy są tajemniczy mistrzowie. Według oficjalnej klasyfikacji było ich w Polsce niedawno sześciu, dzisiaj jest o połowę mniej. Tymczasem zgodnie z publikacją Pulsu Biznesu mamy potencjał na 150 takich firm! Czy w poprawie tej statystyki mogą pomóc automatycy?

Tajemniczy mistrzowie. Czy rynkowi liderzy zawsze są znani?

Klasyfikację stworzył niemiecki ekonomista Hermann Simon, który zaproponował również pojęcie "tajemniczy mistrzowie" (hidden champions). Określił nim małe i średniej wielkości firmy, które znajdują się w pierwszej trójce globalnie najlepszych przedsiębiorstw w danej branży. Takimi są Enercon, który w sektorze energetyki wiatrowej osiąga roczne przychody na poziomie 5 mld euro, Scienta Omicron - producent aparatury laboratoryjnej czy też specjalizujący się w systemach chirurgicznych Brainlab. Ich strategie biznesowe są podobne - przedsiębiorstwa mają bardzo ambitne cele, są innowacyjne i od początku nastawione na obecność globalną. Jednocześnie mało kto, może poza specjalistami i partnerami biznesowymi, zna ich nazwy.

Tajemniczych mistrzów jest obecnie na świecie około 3 tysiące, przy czym długość listy zmienia się głównie ze względu na przejęcia tych firm przez większe podmioty. Dzięki dużej dynamice wzrostów część przedsiębiorstw ewoluowała do "wielkich mistrzów". Tak było z duńskim producentem turbin wiatrowych Vestas czy też SAP - dostawcą oprogramowania wspierającego procesy biznesowe. W ciągu dekady firmy te zwiększyły swoje przychody kilkakrotnie i stały się liderami na swoich rynkach.

Za badania w Polsce i krajach regionu CEE odpowiada Marek Dietl z warszawskiego SGH. Jeżeli zmienić kryterium i wziąć pod uwagę firmy będące numerem jeden w naszym regionie, tajemniczych mistrzów mamy około 50 - stwierdza w jednym z wywiadów. Jednak według tradycyjnej klasyfikacji Simona są nimi jedynie trzy przedsiębiorstwa. Zestawienie otwiera założona przez absolwenta Politechniki Gliwickiej firma Watt, która oferuje kolektory próżniowe do systemów solarnych o najwyżej na świecie sprawności. Drugim mistrzem jest HTL- Strefa będący producentem specjalistycznych artykułów medycznych, zaś kolejna firma na liście to Selena. Założył ją były student wydziału prawa i filozofii, a przedsiębiorstwo jest dzisiaj globalnie trzecim co do wielkości producentem pianki poliuretanowej. Na liście były też m.in. Ivona Software, która została przejęta przez Amazona, oraz Morpol, którego kupił norweski Marine Harvest.

Historie polskich przedsiębiorców są inspirujące, ale dlaczego jest ich tak niewielu? Nie sądzę że to brak innowacyjności - stawiałbym raczej na warunki zewnętrzne. Po pierwsze nie mamy aż tak długiej historii wolnego rynku jak zachodni sąsiedzi. Chociaż niedawno świętowaliśmy 25-lecie niepodległości, przedsiębiorczość w Polsce nadal nie jest wystarczająco ceniona. Państwo powinno zachęcać studentów do praktyk, zakładania biznesów - mówił w jednym z wywiadów dla rodzimych mediów Simon. Do tego ostatniego nie zachęca jednak mentalność urzędników, którzy cały czas znacznie chętniej "odwiedzają" niewielkich przedsiębiorców niż firmy korporacyjne.

Należy też rozwijać eksport, gdyż jest on czynnikiem wzrostu. Niemcy są od lat największym na świecie eksporterem dóbr, jeżeli przeliczyć to kwotowo na głowę mieszkańca. Podobnie jak w Chinach, tak również u naszego zachodniego sąsiada większość, bo nawet 70% sprzedaży zagranicznej, jest realizowana przez firmy średniej wielkości. To właśnie je powinno się wspierać, a "Polska powinna się starać, aby mieć jak najwięcej ukrytych mistrzów, gdyż oni są motorem eksportu" - podsumowuje ekonomista.

Jaka w tym wszystkim rola automatyki? Po pierwsze tajemniczy mistrzowie są inżynierom całkiem dobrze znani. Wiele z tych firm to przedsiębiorstwa niemieckie, takie jak Festo czy Sick, z których przedstawicielami regularnie spotykamy się na targach branżowych. Również coraz więcej polskich firm wychodzi ze swoimi produktami i usługami zagranicę, a ich oferta i jakość wyrobów nie ustępują zachodnioeuropejskiej. Wystarczy wymienić łódzką firmę TME, która dystrybuuje produkty na całym Starym Kontynencie, czy też podkarpacką Transsystem dostarczającą systemy transportu technologicznego m.in. dla spółki Audi. Może nie są to, stosując kryteria Simona, jeszcze tajemniczy mistrzowie, ale na pewno modelowe i dynamiczne przedsiębiorstwa.

Jest jeszcze jedno - automatycy są katalizatorem, dzięki któremu firmy mogą uzyskiwać i zachowywać pozycję liderów lokalnych czy nawet światowych. W dobie konkurencji globalnej liczy się bowiem nie tylko dobry pomysł, ale i umiejętność wydajnej oraz zoptymalizowanej kosztowo produkcji. A tę ostatnią osiąga się nie inaczej jak poprzez automatyzację.

Na zdjęciu prof. Hermann Simon, założyciel i prezes Simon-Kucher & Partners Strategy & Marketing Consultants

Zbigniew Piątek