Producenci oprogramowania korzystają obecnie z ponad 20 różnych metod licencjonowania swoich produktów, przy czym wyjątkową karierę robią w ostatnich latach modele subskrypcyjne typu pay-per-use oraz freemium. Te pierwsze spopularyzowały się dzięki rozwojowi aplikacji mobilnych oraz SaaS, czyli oprogramowania jako usługi. Z kolei freemium to cała gama aplikacji, gdzie funkcjonalność podstawową otrzymujemy darmowo, a za funkcje dodatkowe czy też możliwość wykorzystania komercyjnego - musimy już zapłacić.
Oferowanie subskrypcji przynosi producentom stałe przychody i zapewnia retencję klientów, co spodobało się również dużym przedsiębiorstwom na rynku. Kilka lat temu znana z programów graficznych i multimedialnych firma Adobe przeszła na oferowanie licencji czasowych, przez co przykładowo pasjonaci fotografii mogą dzisiaj "wypożyczyć" narzędzia do obróbki zdjęć za około 50 zł miesięcznie. Również w naszej branży pojedynczy dostawcy systemów EDA zdecydowali się na model subskrypcyjny, podobnie jak oferenci systemów ERP rozszerzanych o moduły do zarządzania produkcją, czyli MES.
Największą nowością i jednocześnie przełomową dla przemysłu zmianą jest ta na rynku oprogramowania CAD/CAM. Firma Autodesk proponuje (a właściwie narzuca) swoim klientom od lutego przyszłego roku nowe sposoby kupowania jej produktów. Oprogramowanie takie jak AutoCAD, Inventor czy 3ds Max - o ile nie nabędziemy go do stycznia - będzie dostępne już tylko w formie czasowej. Przykładowo cena Inventora 2016 w licencji na rok to około 4 tys. zł, co jednak, porównując z "wieczną" licencją jednostanowiskową za 26 tysięcy, nie wydaje się być kwotą zaporową. Dodatkowo otrzymujemy zawsze najnowszą wersję softwaru oraz elastyczność - robiąc projekt dopasowujemy liczbę licencji do zespołu, a po jego zakończeniu w firmie nie zostaje nieużywane oprogramowanie.
Model subskrypcyjny wdrożył też Siemens PLM w przypadku pakietu symulacyjnego NX Nastran. Z kolei RS Components ze swoim oprogramowaniem DesignSpark Mechanical planuje iść inną drogą. Początkowo jedynie darmowe, niebawem oferowane będzie jako freemium. Firma chce zaproponować po 800 dolarów dodatkowe moduły - m.in. pozwalające na eksport projektów i wymianę danych z profesjonalnymi systemami CAD. Według jej badań około 45% użytkowników "może być w stanie" zapłacić za tego typu produkty.
Z tematyki CAD do SCADA niestety już tak gładko przejść nie można. Im większy system, im bardziej jest on zintegrowany z instalacją technologiczną, tym więcej pojawia się dodatkowych zagadnień. Oprogramowanie produkcyjne wymaga wdrożenia unikalnych rozwiązań, do tego jest dużym wydatkiem, który firmy wliczają w koszty. Z tego punktu widzenia SCADA "wypożyczana" na 12 miesięcy nie ma sensu i jak na razie jej tradycyjne licencjonowanie - czy to na bazie stanowisk, czy też punktów systemu - jest bezkonkurencyjne. Jeżeli jednak pomyślimy o dodatkowych modułach, w szczególności rozszerzających funkcjonalność - to czemu nie? Takimi mogą być narzędzia analityczne wymagane na określanym etapie projektu lub też pozwalające na zaawansowane raportowanie. Szczególnie gdy podeprzemy się tutaj wykorzystaniem chmury obliczeniowej, taka oferta może być z punktu widzenia użytkownika końcowego bardzo atrakcyjna.
Czy rewolucja pójdzie dalej? Jeszcze kilka lat temu futurystyczny wydawał się być interfejs HMI w komórce, SCADA na tablecie czy przetwarzanie danych przez historiana działającego w chmurze. Abstrakcyjna była również konieczność zabezpieczania systemów przemysłowych przed złośliwym oprogramowaniem na poziomie znanym ze świata korporacyjnego. Dzisiaj szybkość pojawiania się nowości w świecie IT zaskakuje, stąd też stawiałbym na dalsze, przełomowe zmiany, niż na utrzymanie status quo.
Zbigniew Piątek