Wyposażony w polskie komponenty akcelerator Linac 4 jest gotowy do pracy

| Gospodarka Artykuły

Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN) zainaugurowała we wtorek działanie  akceleratora Linac 4, który pozwoli podnieść wydajność Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). Linac 4 wyposażony jest w 12 struktur akceleracyjnych modu Pi (Pi-Mode Accelerating Structures, PIMS) wykonanych w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Świerku. Linac 4 rozpocznie regularną pracę po przerwie w działaniu LHC planowanej na lata 2019-2020. Do tego czasu zostanie dokładnie przetestowany.

Wyposażony w polskie komponenty akcelerator Linac 4 jest gotowy do pracy

Linac 4 to niemal 90-metrowy akcelerator liniowy, który wstępnie rozpędza cząstki, trafiające następnie do kolejnych urządzeń przyspieszających w kompleksie Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC - Large Hadron Collider). Linac 4 będzie rozpędzał jony wodoru do energii kinetycznej 160 milionów elektronowoltów czyli ponad trzykrotnie większej niż jego poprzednik, czterdziestoletni Linac2. Jednocześnie ponad dwukrotnie zwiększy gęstość paczek rozpędzanych cząstek, dzięki czemu będzie można doprowadzić do większej liczby zderzeń badanych w detektorach LHC.

Akcelerator Linac 4 zawiera aż cztery typy struktur przyspieszających, w których przyspieszane cząstki uzyskują coraz większą energię. Ostatni etap przyspieszania od energii kinetycznej 102 do 160 MeV zachodzi w dwunastu strukturach akceleracyjnych modu Pi pochodzących z Polski.

- Każda z 12 zbudowanych przez nas struktur ma 54 cm średnicy i 150 cm długości. Wewnątrz każdej struktury znajduje się 7 wnęk rezonansowych, w których z częstotliwością ponad 300 milionów Hz drga pole elektromagnetyczne, przyspieszając paczki naładowanych cząstek przelatujące wzdłuż osi struktury - opisywał dr hab. Sławomir Wronka, profesor NCBJ, kierownik Zakładu Fizyki i Techniki Akceleracji Cząstek.

Naukowcy ze Świerka wykonali również buncher - jedną z pierwszych struktur w składzie nowego akceleratora. Zadaniem bunchera jest grupowanie cząstek w tzw. paczki (ang. bunch), które następnie są rozpędzane w kolejnych układach. - Bez wcześniejszej produkcji bunchera nie byłoby PIMS-ów. Na nim nauczyliśmy się wykonywać tak duże elementy z tak wielką precyzją - wyjaśniał mgr inż. Marek Marczenko z Zakładu Aparatury Jądrowej NCBJ.

źródło: naukawpolsce.pap.pl