Hannover Messe 2022 - targi zmieniły kierunek

| Gospodarka Aktualności

Hannover Messe powrócił jako tradycyjne, odbywające się „fizycznie” targi, lecz była to impreza inna niż dawniej. Wystawa była o połowę mniejsza, głównie z powodu (wciąż) koronawirusowej nieobecności ponad tysiąca chińskich firm. Ale nie o wielkość tu chodzi. Przede wszystkim uwaga uczestników przesunęła się na obszary związane z podstawami działalności operacyjnej przedsiębiorstw, stabilnością łańcuchów dostaw oraz zapewnianiem bezpieczeństwa energetycznego. Nową optykę narzuciły zarówno nawracająca pandemia, jak też wojna w Ukrainie.

Hannover Messe 2022 - targi zmieniły kierunek

Pierwszy był koronawirus, który już na samym początku 2020 roku spowodował zamknięcia zakładów w Chinach, w efekcie skutkując wstrzymywaniem dostaw komponentów i innych towarów. Przyniósł on też niespotykane wcześniej problemy z transportem oraz mobilnością osób, zmieniając sposoby funkcjonowania społeczeństw i gospodarek. Druga była wojna w Ukrainie oraz sankcje wobec Rosji, których pochodnymi są rosnące ceny surowców oraz inflacja pieniądza. Gdzieś międzyczasie w Kanale Sueskim utknął kontenerowiec Ever Given, co zablokowało sporą część globalnego transportu morskiego.

Pozornie oddzielne wydarzenia były wielokrotnie dyskutowane podczas odbywającego się na przełomie maja i czerwca Hannover Messe, gdyż wymusiły zmianę myślenia o wielu kwestiach. O ile bowiem automatyzacja, cyfryzacja czy sztuczna inteligencja nadal pozostają technologiami, które pozwalają przedsiębiorstwom efektywniej funkcjonować, o tyle w ograniczonym stopniu stanowią rozwiązania wymienionych problemów.

- Digitalizacja to odbicie warstwy fizycznej, ale najpierw trzeba, aby ona sama istniała, działała, aby dostarczane były surowce oraz zapewniany był transport - mówił Georg Kube, odpowiedzialny za przemysł w firmie SAP. Stanowiło to nawiązanie do pandemicznych i postpandemicznych problemów z funkcjonowaniem łańcuchów dostaw, które wymusiły na producentach konieczność analizy ich działań w tym zakresie. W szczególności chodziło o powiązania z firmami chińskimi i redukowanie w tym zakresie krytycznych zależności, które powstały w epoce przed koronawirusem.

Jeżeli chodzi o tematykę dotyczącą energii, to wiadomo, że do zapewniania konkurencyjności przemysłu potrzebne są tanie surowce, zaś każdy kraj europejski - nawet Niemcy, są w tym zakresie zależne od polityki Rosji. Stąd również na targach wyjątkowo często pojawiały się zagadnienia związane z efektywnością energetyczną oraz zrównoważonym rozwojem. - Nowe realia zmuszają do zredefiniowania strategii biznesowej, szczególnie w przypadku firm nastawionych na eksport - komentował Thilo Brodtmann, dyrektor VDMA.

Wraz z powyższą narracją pojawiły się komentarze dotyczące poszanowania praw człowieka i zasad demokracji, a także konieczności budowania nowych rynków. O tym ostatnim podczas otwarcia HM22 mówił kanclerz federalny Niemiec Olaf Scholz, którego zdaniem europejskie rządy i firmy muszą zmierzyć się z „wielobiegunową rzeczywistością XXI wieku”. Częścią tego ma być rozwijanie kontaktów z rynkami wschodzącymi i wspieranie gospodarek tych krajów. Dotyczy to m.in. mniejszych państw azjatyckich oraz Ameryki Łacińskiej i Afryki - w tej wizji postrzeganych jako przyszłe ogniwa globalnych łańcuchów tworzenia wartości.

Trendy widoczne na targach pokazały, w jak diametralnie innym świecie dzisiaj żyjemy w stosunku do stanu z 2019 roku. Wprawdzie rozmowy nadal oscylowały wokół cyfryzacji, efektywnej produkcji czy ekologii, lecz wiele z nich dotykało kwestii znacznie bardziej fundamentalnych - założeń, które jeszcze przed pandemią wydawały się być pewnikami.

Chyba najciekawszym wątkiem był ten dotyczący nietrwałości globalnych łańcuchów dostaw. Można sądzić, że szczyt procesów globalizacyjnych jest już prawdopodobnie za nami. Oczywiście Chiny jeszcze długo nie stracą statusu największej fabryki świata, jednak rozerwane łańcuchy wymusiły reewaluację roli tego państwa przez biznes. O tym trendzie mówiło się już dawniej, głównie w kontekście tzw. reshoringu, czyli powrotu produkcji do poszczególnych krajów lokalnie. Dzisiaj jednak istnieją powody o wiele bardziej przyziemne niż narodowe czy polityczne, aby pójść o krok dalej - są nimi interesy ekonomiczne. Choć to jeszcze nie „deglobalizacja”, jesteśmy na ciekawym zakręcie dziejowym, zaś funkcjonowanie świata zmienia się na naszych oczach.

Zbigniew Piątek