W centrum automatyzacji jest... człowiek

| Gospodarka Artykuły

Wdrażanie automatyki, oprócz oczywistego podnoszenia wydajności i jakości produkcji oraz cięcia kosztów, ma zazwyczaj na celu wyeliminowanie pracy ludzkiej. Tak jest zarówno w przypadku stosowania robotów zastępujących osoby wykonujące proste czynności powtarzalne - takie jak układanie i paletyzacja towarów, jak też przykładowo systemów zdalnego nadzoru w miejsce pracowników kontrolujących instalacje rozproszone. Dzięki automatyzacji przemysł wytwarza dzisiaj więcej niż dawniej i do tego taniej - a to nie wszystko.

W centrum automatyzacji jest... człowiek

W czasach, gdy coraz ciężej jest znaleźć kompetentnych i doświadczonych specjalistów potrzebnych w produkcji, rozwój technologiczny kieruje się w stronę tworzenia takich systemów automatyki oraz IT, które w maksymalny sposób wykorzystają wiedzę i możliwości leżące w posiadanej kadrze. Naturalnym rozwiązaniem jest tu oprogramowanie, którego producenci rozwinęli w ostatnim czasie wiele narzędzi wspierających zarządzanie produkcją i systemów analogicznych do tych stosowanych w biznesie.

Oprogramowania w przemyśle jest się coraz więcej. Dawniej automatycy korzystali głównie ze SCADA/HMI oraz systemów bazodanowych, na drugim biegunie znajdowały się zaś zaawansowane i drogie MES (Manufacturing Execution Systems). Te ostatnie pozwalają na zarządzanie produkcją, śledzenie przepływu towarów czy przykładowo harmonogramowanie zadań, a ich typowymi użytkownikami są motoryzacja oraz branże produkujące w dużej skali.

W ostatnim czasie firmy przemysłowe zyskały dostęp do wielu nowych narzędzi, a te już dostępne mają coraz bardziej rozbudowaną funkcjonalność. Nawet "proste" HMI pozwalają często na obserwację trendów i raportowanie przez Internet. Pojawiły się też programy, których odpowiedniki znajdziemy w biznesie. Manufacturing Intelligence (MI), Manufacturing Operations Management (MOM) oraz oprogramowanie typu workflow to kilka z nich.

To ostatnie prowadzi operatorów przez tzw. standard operating procedures, zapewniając ich poprawne wykonywanie i śledząc produkcję na poziomie każdego pracownika. Z kolei MI, które uznać można za specjalizowaną wersję rozwiązań typu business intelligence, daje możliwość wglądu w produkcję w czasie rzeczywistym. Zapewnia ono agregację danych, ich analizę oraz wizualizację analogicznie do kokpitów menadżerskich, pozwalając na podejmowanie trafnych decyzji związanych z produkcją.

Nowy software jest również odpowiedzią na potrzeby firm produkcyjnych, które coraz częściej bazują na krótkich seriach i zmagają się z dużą różnorodnością w obrębie asortymentu. Dzisiaj wytwórcy i ich klienci chcą mieć możliwość łatwego dokonywania zmian już w trakcie produkcji, a ona sama musi coraz częściej nadążać za marketingiem, a nie na odwrót. Drukowanie kilkuset imion na butelkach Coca-Coli to dopiero początek zmian i sądzić można, że za kilka lat w sektorach spożywczym czy FMCG zakres personalizacji wyrobów i ich opakowań będzie znacznie większy.

Z kolei firmy farmaceutyczne chcą mieć możliwość śledzenia genealogii produktów oraz pełną kontrolę jakości w obrębie całego procesu, co również gwarantować może tylko nadrzędny system typu MES. Trendem jest też dalsze odciążanie pracowników od pewnych czynności oraz zapewnianie, że to, co już robią, wykonują zgodnie z wymogami produkcyjnymi. Wiele firm korzysta w produkcji również z outsourcingu, co tworzy dodatkowe wymogi w zakresie dystrybucji informacji na poziomie całej organizacji.

Powody takie jak przytoczone sprawiają, że osoby odpowiedzialne za przebieg wytwarzania, park maszynowy, zaopatrzenie, logistykę i inne zagadnienia muszą dzisiaj otrzymywać dane z zakładu na bieżąco - i to odpowiednio personalizowane, a także mieć zapewnioną łatwość ich przekazywania w czasie rzeczywistym. Rolą oprogramowania jest też wspieranie pracowników z obszaru "factory floor", którzy obsługują maszyny oraz wykonują prace ręczne. Uzyskiwać oni mogą przykładowo listę czynności do wykonania w sytuacji awarii maszyny, natomiast personel odpowiedzialny za montaż może otrzymywać zlecenia produkcyjne wraz z instrukcjami bezpośrednio na ekrany paneli zainstalowanych na stanowiskach produkcyjnych. Im lepiej dopracuje się tę warstwę, tym mniejsze koszty ponosiła będzie firma na szkoleniach pracowników produkcyjnych i zredukuje problemy kadrowe, zwiększając wydajność i jakość. To nie lista życzeń, ale realne wnioski z badań przeprowadzanych niedawno w przemyśle w USA, które jako kraj cierpią na brak specjalistów, a tych posiadanych starają się wykorzystać jak najlepiej.

Wydajne i innowacyjne oprogramowanie jest dzisiaj postrzeganie nie jako środek do obniżki kosztów lub tylko narzędzie do wyeliminowania prostych zadań, ale jako nieodłączna część efektywnej produkcji i wsparcie dla ludzi. Wprawdzie im bardziej zautomatyzowany staje się zakład, tym bardziej kompetentne osoby trzeba zatrudniać, niemniej per saldo jest to korzystne, bo dzięki nowym narzędziom ich wydajność oraz możliwości zwiększają się. Automatyzacja oraz informatyzacja przedsiębiorstw jest też jedynym sposobem na zatrzymywanie produkcji w krajach rozwiniętych i wszędzie indziej, gdzie praca jest droga. Tutaj wszystko też jednak zaczyna się od człowieka - tym razem tego, który będąc w zarządzie zrozumie wagę problemu i odpowiednio wcześnie podejmie właściwe działania.

Zbigniew Piątek

Zobacz również