Koronawirus oznacza również problemy dla przemysłu

| Gospodarka Aktualności

Wydarzenia związane z postępującą epidemią wirusa 2019-nCoV mają wymiar nie tylko ludzki, społeczny, ale też ekonomiczny. Według pierwszych szacunków spowodują one zmniejszenie tegorocznego PKB Chin o 1 pp., "dostanie się" też branży przemysłowej. Pokazywane codziennie w mediach miasto Wuhan to centrum regionu produkcyjnego i jednocześnie zagłębie tamtejszego sektora motoryzacyjnego. To zła wiadomość nie tylko dla Chińczyków, ale też reszty świata, bowiem koronawirus szkodzi i tak już dotkniętej spowolnieniem gospodarce.

Koronawirus oznacza również problemy dla przemysłu

Na wstępie cios otrzymały dwie branże - turystyczna oraz sektor dóbr luksusowych. Coroczny szczyt sprzedaży tych towarów przypada na chiński Nowy Rok - dokładnie też wtedy władze kraju objęły kwarantanną kilkanaście tamtejszych miast. Szereg obiektów zamknęły znane sieci restauracji (np. Starbucks około 2 tysiące!), odwołano imprezy masowe, zamknięto parki rozrywki. Straty liczą również linie lotnicze na całym świecie.

W Wuhan zlokalizowanych jest około pół tysiąca oddziałów produkcyjnych firm globalnych, zaś metropolia tworzy część produktu krajowego Chin porównywalną z ponad 1/3 PKB Polski. W regionie znajduje się wiele zakładów producentów półprzewodników i urządzeń LCD, a także firm z branży automatyki przemysłowej. Największym sektorem jest jednak motoryzacja. Firma Honda produkuje tam co drugi samochód trafiający na rynek chiński, swoje zakłady mają również Nissan, General Motors, Renault i producenci lokalni. Jak wyglądać będzie ich bieżąca produkcja - okaże się niebawem. Natomiast niektóre firmy już zareagowały - koncern PSA zadecydował o odesłaniu zagranicznych pracowników do domu, podobną decyzję podjął zarząd Hondy.

Skutki rozwoju epidemii wywołanej wirusem 2019-nCoV mają być też odczuwalne w naszym regionie - m.in. przez poddostawców komponentów dla branży motoryzacyjnej. Chiny stanowią ogromny rynek zbytu dla producentów pojazdów, w tym niemieckich samochodów klasy premium. Zależnie od rozwoju sytuacji spodziewać się można również występowania utrudnień w funkcjonowaniu łańcuchów dostaw, szczególnie obejmujących transport lotniczy.

Globalna gospodarka to sieć naczyń połączonych. Korzyści związane z szybkością przemieszczania się osób i wymiany informacji - kluczowe dla nowoczesnego biznesu - stają się przekleństwem w momencie wystąpienia zagrożenia takiego, jak to w Chinach. W pierwszych dniach paniki, skutecznie wzmacnianej przez media społecznościowe, na zmiany zareagowały giełdy, najbardziej surowcowe. Notowania ropy spadły w styczniu o 10%, zaś projekcje chińskiego wzrostu PKB obniżono do poziomu najniższego od trzech dekad!

Na szczęście istnieje spore prawdopodobieństwo, że negatywna dynamika będzie stopniowo malała. Ekonomiści cytowani przez media sugerują, że scenariusz bazowy przewiduje relatywnie duży, ale krótkotrwały negatywny wpływ na gospodarkę. Bieżące wydarzenia są często porównywane z epidemią SARS z 2003 roku oraz późniejszą ptasią grypą (A/H5N1). Eskalacja tej pierwszej trwała około pół roku, wpływając na sytuację na rynkach w Chinach i Hong Kongu, aczkolwiek w kolejnych miesiącach kraje te szybko jednak wracały na ścieżkę wzrostową. Historia pokazuje, że z podobnych problemów świat już wychodził - i to wzmocniony.

2020 rok nie rozpieszcza. Mieliśmy konflikt USA-Irak, pożary w Australii, wybuchy wulkanów. Na ich tle epidemia koronawirusa jest problemem o zasięgu globalnym, stanowiącym wydarzenie w rodzaju czarnego łabędzia*). Wprawdzie na ocenę jej rzeczywistych skutków musimy jeszcze poczekać, niestety jednak nietrudno zauważyć, że żyjemy w epoce coraz częstych niespodziewanych zmian. Dzisiaj nawet czarne łabędzie przestają być czymś wyjątkowym. Stają się one normą, zaś biznes musi nauczyć się w takich realiach funkcjonować.

*) "Czarne łabędzie" to w ekonomii określenie rzadkich, nieprzewidywalnych zdarzeń o istotnych, globalnych konsekwencjach. Termin związany jest z podróżami holenderskiego żeglarza Willema de Vlamingha, który w XVII wieku odkrył na terenie obecnej Australii łabędzie o czarnym upierzeniu. Wcześniej Europejczycy byli przekonani, że istnieją tylko białe.