Mamy dosyć pandemii - czyli z wizytą na Warsaw Industry Week 2021

| Gospodarka Aktualności

Wiadomo, mamy już dosyć pandemii. Dosyć maseczek, ograniczeń, zagrożeń potencjalnych i rzeczywistych. Doszło to do mnie wyjątkowo silnie w listopadzie, gdy po dłuższej przerwie pojechałem na targi przemysłowe. Na wystawie było sporo odwiedzających, wielu znanych dostawców automatyki i trochę sprzętu. Najważniejsza jednak była sama możliwość spotkania się ze znajomymi tak jak za dawnych, normalnych czasów.

Mamy dosyć pandemii - czyli z wizytą na Warsaw Industry Week 2021

I mam wrażenie, że jako branża właśnie za tym tęskniliśmy. Targi były również dowodem na to, że spotkania "w realu" są nadal ważne, i że ten rodzaj interakcji społecznych jest dla wielu z nas najbardziej intuicyjny.

Omawiana wystawa to Warsaw Industry Week, aczkolwiek jako redakcja uczestniczyliśmy tej jesieni również w Energetabie i TRAKO. Wszystkie imprezy były udane, jednak pozostańmy przy tej ostatniej, bowiem w największym stopniu dotyczyła ona przemysłu. Tegoroczne targi były bardzo estetyczne i mogły się podobać. Wprawdzie pozostawało trochę wolnych przestrzeni, jednak całość była zorganizowana "pod linijkę", dając możliwość interakcji odwiedzający-wystawca w bardzo dobrych warunkach. Po przerwie wymuszonej pandemią można było wreszcie porozmawiać face-to-face, przedyskutować plany, pooglądać ekspozycję. I super.

Z drugiej strony, opuszczając tereny targowe, miałem niedosyt, bowiem wystawa była relatywnie mała. Jeżeli chodzi o typową automatykę przemysłową, to było jej co najwyżej 2/3 hali. Resztę – a powierzchnia całej ekspozycji wynosiła w przybliżeniu 1,5 hali targowej – zajmowały maszyny produkcyjne oraz puste przestrzenie. Pojawiły się też pojedyncze roboty, jednak prezentowanego sprzętu było niedużo. Wystawcy, jakby nie do końca wierząc w to, że targi się odbędą, ograniczyli liczbę eksponatów, w efekcie czego stoiska składały się głównie ze stolików i krzesełek uzupełnionych ekspresami do kawy i ulotkami. Zresztą nie jest to w branży nic nowego, można tu wręcz mówić o trendzie. Wynika on z coraz większych trudności w pokazywaniu na targach automatyki ze względu na jej rosnącą złożoność, a także powiązania premier nowych produktów z wystawami w Hanowerze i Norymberdze. W efekcie obecność firm na imprezach lokalnych ma coraz częściej charakter głównie wizerunkowy. Nie zmienia to faktu, że tegoroczne Warsaw Industry Week robiły dobre wrażenie, zresztą pocieszna była w ogóle sama możliwość odwiedzenia targów.

Wystawy to nie jedyne dowody na ożywienie. W ostatnim czasie od dostawców produktów dla przemysłu otrzymuję informacje o coraz częstszych powrotach tych firm do tradycyjnych szkoleń i innych regularnych spotkań z klientami. Formuła online, choć w wielu przypadkach sprawdziła się i pozostała już na stałe, nie zajęła jednak miejsca spotkań "offline". Mają one przewagę szczególnie w tych przypadkach, gdzie elementem szkolenia jest praca z urządzeniami czy wizyta w showroomie. I do takich spotkań, zdaniem branżystów, wraca się dzisiaj coraz częściej.

Niestety radość może być krótkotrwała, bowiem sytuacja pandemiczna ponownie pogarsza się, w czym nomen omen pomagają same targi. Osób w maseczkach było na wystawie bardzo mało, nikt nie mierzył temperatury wchodzących gości czy wystawców. Owszem, były komunikaty o konieczności przestrzegania zasad pandemicznych, ale kto by się do nich stosował w ferworze rozmów targowych? Wiadomo przecież, że z maseczką na twarzy rozmawia się niekomfortowo, zaś większość osób odwiedzających targi i tak pewnie była zaszczepiona. Niemniej jednak tworzyło to dysonans w stosunku do naszej codzienności, do tego co widujemy w sklepach czy obiektach użyteczności publicznej – w każdym razie w dużych miastach.

Tymczasem dostępne są tu rozwiązania systemowe. Przykładowo rząd Bawarii, wzorem innych krajów związkowych, wprowadził na początku listopada środki bezpieczeństwa pandemicznego zgodne z modelem 2G. W uproszczeniu oznacza on dostępność określonych miejsc tylko dla osób zaszczepionych przeciwko COVID-19 oraz ozdrowieńców. Zgodnie z tymi wytycznymi również organizatorzy tegorocznych targów SPS ograniczyli wstęp na imprezę do osób należących do tych dwóch grup. Czy jest to działanie racjonalne czy już dyskryminacja? O tym można dyskutować, co zresztą niezmiennie dzieje się w przestrzeni publicznej. Wirusy jednak w dyskusjach udziału nie biorą. Jeżeli więc chcemy i bywać na targach, i mieć normalność, to powinniśmy dokonać wyboru. Ja jestem za środkami bezpieczeństwa, choć ich nie lubię. Ale bardziej nie lubię odwoływanych imprez i targów online.

Zbigniew Piątek