Choć rozwój humanoidów to fascynujący temat, a podstawy regulacyjne mogą powstać w ciągu najbliższych lat, wciąż nie do końca wiadomo, jak i gdzie takie maszyny mogłyby znaleźć realne zastosowanie. Produkcja i logistyka pilnie potrzebują bardziej zaawansowanej automatyzacji, ale prawdopodobnie nie w postaci humanoidów. Branże liczące na tę technologię ryzykują, bo czekając na jej rozwój, pomijają rozwiązania, które są dostępne i skuteczne już dziś.
Prawdziwe wyzwanie: kurcząca się siła robocza
Przemysł na całym świecie mierzy się z niedoborem wykwalifikowanych pracowników. W Polsce, Niemczech, Japonii czy Stanach Zjednoczonych populacja w wieku produkcyjnym systematycznie maleje, a przyrost specjalistów nie nadąża za potrzebami rynku. Jednocześnie rośnie presja na personalizację produktów, skracanie cyklu ich życia, odporność łańcucha dostaw, a także na poprawę wydajności, jakości i zrównoważonego rozwoju – i to przy coraz niższych marżach.
To problemy strukturalne, które sprawiają, że automatyzacja nie jest już postrzegana jako sposób na cięcie kosztów, lecz jako strategiczna konieczność.
Od 25 lat pracuję w globalnym przemyśle produkcyjnym. Z doświadczenia wiem, jak trudno pozyskać i zatrzymać wykwalifikowanych ludzi oraz jak ważne jest wsparcie ich pracy technologią, która jest bezpieczna, skalowalna i łatwa do wdrożenia. Niezależnie od tego, czy zarządzasz fabryką, inwestujesz w automatyzację, czy budujesz nowe linie produkcyjne, które muszą działać w następnym kwartale – nie możesz pozwolić sobie na fantazje rodem z science fiction. Potrzebujesz rozwiązań działających tu i teraz, które rozwiązują realne problemy i szybko przynoszą zwrot z inwestycji.
Dlaczego humanoidy nie pasują do fabryk
Aby zrozumieć, dlaczego humanoidy nie są optymalnym rozwiązaniem, warto spojrzeć na role pracowników w środowisku przemysłowym:
- pracownicy stacjonarni – wykonują powtarzalne, ustrukturyzowane zadania na stałych stanowiskach;
- pracownicy mobilni – przemieszczają się miedzy stanowiskami, zarządzają materiałami i reagują na zmienne potrzeby;
- pracownicy hybrydowi – łączą oba typy zadań i współpracują z wieloma systemami.
Każdą z tych ról można wspierać innymi rodzajami robotów. Coboty świetnie współpracują z pracownikami stacjonarnymi, autonomiczne roboty mobilne (AMR) sprawdzają się w transporcie materiałów, a zadania pracowników hybrydowych coraz częściej przejmują mobilne coboty. Humanoidy mogłyby w przyszłości znaleźć dla siebie niszę – ale w praktyce koła, ramiona czy dedykowane moduły są zwykle efektywniejsze i tańsze.
Problem humanoidów polega na tym, że próbują być wszystkim naraz. A w środowiskach zoptymalizowanych pod kątem wydajności taki kompromis zwykle oznacza niższą efektywność.
Humanoidy: imponujące, ale niepraktyczne
Wykorzystanie humanoidów w fabrykach napotyka dziś poważne ograniczenia. Są kosztowne, a ich baterie wytrzymują jedynie 2–4 godziny, co uniemożliwia pracę zmianową. Ich udźwig – około 20–25 kg – pozostaje nieporównywalnie niższy od robotów AMR, które potrafią transportować nawet ponad tonę. Dodatkowo humanoidy wciąż mają problem ze stabilnością – poruszanie się na dwóch nogach wymaga nieustannej aktywnej kontroli, co zwiększa złożoność systemu i ryzyko awarii.
Choć żywotność baterii zapewne się poprawi, same te usprawnienia nie sprawią, że humanoidy staną się realnym rozwiązaniem dla przemysłu. Ich największym atutem jest ludzka sylwetka, ułatwiająca interakcję – dlatego mogą znaleźć zastosowanie w miejscach projektowanych pod kątem człowieka, jak domy opieki czy hotele. Jednak środowiska przemysłowe tworzy się z myślą o wydajności, a nie o wyglądzie. Liczy się tam siła, szybkość, niezawodność i ergonomia – niezależnie od tego, czy chodzi o dźwiganie ciężarów, czy precyzyjny montaż w ciasnych przestrzeniach.
W fabrykach, gdzie procesy muszą być powtarzalne i ściśle skoordynowane, ogólna forma humanoidalna częściej bywa przeszkodą niż wsparciem. Odtwarzanie ludzkiej budowy oznacza kruchość, zbędne połączenia i niższą efektywność energetyczną, a jednocześnie wnosi niewielką wartość dodaną do większości zadań. W wielu przypadkach – zwłaszcza przy pracach najcięższych fizycznie i najbardziej obciążających ergonomicznie – forma ludzka okazuje się wręcz nieodpowiednia.
Nawet jeśli technologia będzie się rozwijać, a koszty spadać, humanoidy wciąż nie staną się najkorzystniejszym wyborem. Po co wdrażać całego humanoida, skoro wystarczy jedno ramię? Po co płacić za nogi w fabryce z idealnie płaską podłogą, gdzie sprawdzą się tańsze koła?
Od lat to właśnie roboty projektowane pod konkretne zadania generują największą wartość. Powiedzmy to wprost: humanoid nie jest z natury bardziej użyteczny – jest jedynie bardziej znajomy, bo przypomina nas samych. Tymczasem ludzkie ciało nie powstało po to, by pracować w fabryce, lecz by przetrwać w świecie i budować relacje społeczne. Dlatego w automatyzacji przemysłowej punktem wyjścia musi być funkcjonalność, a nie forma.
Jak producenci odnoszą sukcesy dzięki automatyzacji ukierunkowanej na zadania
Najskuteczniejsze strategie automatyzacji mają kilka wspólnych cech. Zawsze zaczynają się od funkcji, a nie formy. Decyzja o wdrożeniu automatyzacji opiera się na konkretnym zastosowaniu i konfiguracji procesu, a dopiero potem dobierane są odpowiednie narzędzia. Najbardziej udane projekty bazują na sprawdzonej, ale jednocześnie aktualnej technologii. Tymczasem wielu producentów wciąż pozostaje przy przestarzałych rozwiązaniach, tracąc całkowicie korzyści płynące z zaawansowanej automatyzacji.
Firmy odnoszące sukcesy stawiają również na elastyczność. Dzisiejsze lekkie roboty o niewielkich rozmiarach, gotowe moduły i aplikacje oparte na sztucznej inteligencji pozwalają na szybkie wdrożenie, łatwą obsługę, przezbrojenie do nowych procesów oraz modułowy rozwój – a wszystko to z imponującym zwrotem z inwestycji. W świecie niepewności właśnie elastyczność staje się strategiczną przewagą.
W praktyce produkcyjnej kluczowe są: precyzja, powtarzalność, zmienna ładowność lub udżwig oraz integracja z przenośnikami, systemami magazynowymi i całym przepływem produkcji. To oznacza, że będziemy nadal potrzebować różnorodnych rozwiązań automatyzacyjnych dopasowanych do specyfiki danego środowiska.
Już dziś coboty, AMR i mobilne coboty rozwiązują problemy na dużą skalę. Dzięki technologii opartej na otwartych platformach powstają setki innowacyjnych aplikacji i akcesoriów, które realnie odciążają pracowników – od paletyzacji i wkręcania śrub, przez spawanie, aż po obsługę maszyn. Co ważne, te roboty nie wymagają specjalistycznej wiedzy technicznej – po prostu działają.
Wniosek: funkcja ponad formą
Humanoidy być może odegrają kiedyś rolę w automatyzacji przemysłowej, ale ten moment jeszcze nie nadszedł – a nawet gdy nadejdzie, ich zastosowanie będzie ograniczone.
Dziś kluczowe jest jedno: tworzyć rozwiązania, które działają. Skupiać się na zadaniach, środowisku i potrzebach pracowników, a nie na próbie odtworzenia ludzkiej sylwetki. Inwestować w technologie, które już teraz rozwiązują realne problemy i przynoszą wymierne korzyści.
Taką automatyzację oferuje Teradyne Robotics – bezpieczną, skalowalną i inteligentną. Pomagamy producentom i operatorom logistycznym zwiększać możliwości siły roboczej dzięki robotom tworzonym z myślą o rzeczywistym świecie.
Jean Pierre Hathout, prezes Teradyne Robotics
Źródło: Teradyne Robotics