Energetyka odnawialna ciąży na europejskim przemyśle
| Gospodarka ArtykułyEkologia i technika to para, która odnotowuje zarówno duże sukcesy, jak też porażki. O ile do tych pierwszych zaliczyć można dostosowanie przemysłu do dyrektyw takich jak RoHS oraz WEEE, o tyle gorzej poszło tam, gdzie chodziło o większe pieniądze. Przykładem są pojazdy elektryczne, których nadal nie ma na naszych ulicach, a wiele z powstałych w kraju stacji ładowania zdążyło już zarosnąć chwastami.
Szereg kontrowersji dotyczy też tematów, takich jak omawiane na niedawnym Szczycie Klimatycznym COP-19. Traktując go jako pretekst, chciałbym wskazać na coraz częściej pojawiające się również w naszej branży pytania o to, czy rzeczywiście stać nas na inwestowanie w zielone technologie. Sprawa jest poważna, gdyż dotyczy konkurencyjności europejskiego przemysłu.
Rozwój zielonej energetyki został już dawno wpisany do polityki unijnej. Liderem są Niemcy, gdzie obecnie już 1/4 energii powstaje ze źródeł odnawialnych. Do 2020 roku, gdy kraje unijne powinny przekroczyć granicę 20% zielonej energii w całej jej produkcji, Niemcy mogą tak już produkować 35%, a w perspektywie półwiecza - nawet 80%. Tymczasem dla porównania odsetek ten w USA wynosi jedynie 13%.
Ambitne plany Europy są kosztowne, gdyż cena wytworzenia zielonej energii jest zazwyczaj sporo wyższa, niż w dla paliw tradycyjnych. Dali to jasno do zrozumienia przedstawiciele OECD w opublikowanym niedawno raporcie poświęconym energetyce. Ich zdaniem energia ze Słońca może być nawet trzykrotnie droższa niż tradycyjna, zaś ta z przybrzeżnych farm wiatrowych cechuje się porównywalnym kosztem. Najtańszy prąd to ten powstający ze źródeł hydro- i geotermalnych, ale ich jest najmniej.
Z kolei Wall Street Journal podał, że rozwój energetyki odnawialnej przyczynił się w ostatnich czterech latach do wzrostu ogólnych kosztów energii dla przemysłu o ponad 20%. W branży mówi się też, że popularyzacja biopaliw przełożyła się na wzrost cen żywności. Przedstawiciele OECD są mniej pewni co do cen, wskazują zaś na dużą trudność w ich porównywaniu ze względu na zmiany w dostawach, zapotrzebowaniu i towarzyszących generacji kosztach - przede wszystkim tych związanych z CO2. Wydźwięk opracowań jest jednak podobny.
Koszt energii ciąży szczególnie na przemyśle. Stąd też podejmowane są "oddolne" działania mające na celu ulżenie producentom. Europejscy dostawcy automatyki od lat rozwijają technologie energooszczędne, co jest z pewnością ewenementem na skalę światową, ale też nie bierze się znikąd. Problemem tutejszych gospodarek i lokalnego przemysłu są bowiem nie tylko w dużej części wysokie koszty pracy, ale też ceny energii. Ponieważ prąd jest tu najważniejszy, najwięcej innowacji widać w zakresie silników i napędów elektrycznych, których użytkowanie stanowi znaczącą część faktur płaconych przez przedsiębiorstwa za prąd.
Optymalizacja zużycia sięga coraz głębiej w instalacje i systemy, a do producentów urządzeń elektrycznych adresowane są kolejne dyrektywy unijne. Czy koszty przez nich ponoszone są konieczne? Trudno to jednoznacznie ocenić, jednak istnieją branże - takie jak choćby półprzewodnikowa czy przemysł ciężki - gdzie nawet niewielkie różnice w zużyciu energii mogą wprost decydować o konkurencyjności firm i ich istnieniu w danym regionie.
Jaki będzie wynik pogoni za zielonym? Sądzę, że jesteśmy w okresie przejściowym, gdzie z jednej strony pewne proekologiczne zmiany zostały już podjęte i nie ma odwrotu, z drugiej zaś adopcja wykorzystania energii odnawialnej nie przebiega tak szybko, jak planowano. Nie zadziałał efekt skali i technologie te nie są wystarczająco tanie i wydajne, aby zastąpiły tradycyjną energetykę. Nie pomogły tu liczne dotacje i dopłaty do generowanej energii, z których niedawno wiele państw - czego bliskim przykładem są Czechy - się wycofało.
Pojawiają się też kwestie społeczne i inne istotne elementy, które tak naprawdę uniemożliwiają rzetelne porównanie konkurencyjności energetyki odnawialnej i tradycyjnej oraz prognozowanie, w którym roku przetną się krzywe kosztów dla każdej z nich. Osobiście jestem jednak pewien co do jednego - chociaż omawiana branża okazała się być nowym otwarciem dla dostawców automatyki, "kolor zielony", z punktu widzenia producentów różnych dóbr, z pewnością nie działa na nich uspokajająco.
Świat zmagania Europy obserwuje i nieustannie szuka nowych, ekonomicznie opłacalnych źródeł energii. Jednym z nich ma być gaz łupkowy, o którym ostatnio głośno również w Polsce. O tym, że może on zrobić globalną karierę, przekonuje raport World Energy Outlook 2013 Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Zdaniem jej przedstawicieli gaz będzie coraz tańszy oraz powszechnie wykorzystywany i to on, a nie odnawialne źródła energii, będzie w kolejnych dwóch dekadach prawdopodobnie najczęściej zastępował tradycyjne paliwa kopalne. Ekologia jako kierunek rozwoju jest bez wątpienia słuszny - pozostaje tylko mieć nadzieję, że jej kosztem nie będzie przeniesienie reszty produkcji ze Starego Kontynentu do Chin, Indii czy Brazylii.
Zbigniew Piątek