Sieci elektroenergetyczne kuszą hakerów
Wraz z upowszechnianiem się technologii informatycznych i komunikacyjnych w obrębie sieci elektroenergetycznych, a zwłaszcza podłączaniem ich pośrednio lub bezpośrednio do Internetu, rośnie zagrożenie cyberatakami. Dla hakerów są one bowiem niezwykle atrakcyjnym celem - w przypadku skutecznego ataku na nie spektakularny efekt, a co za tym idzie globalna popularność, są gwarantowane. Z obawy przed blackoutem operatorzy energetyczni mogą być też podatni na szantaż, na przykład ze strony terrorystów.
O tym, że wbrew pozorom włamanie się do sieci elektroenergetycznej nie jest niestety zadaniem trudnym do wykonania, nawet bez posiadania wielkich umiejętności w tej dziedzinie, przekonują specjaliści od cyberbezpieczeństwa. Przykładowo jeden z nich niedawno odkrył aż kilkanaście luk umożliwiających przejęcie kontroli nad inwerterami elektrowni fotowoltaicznych.
Pozwalało to zdalnie wyłączyć całą instalację produkującą prąd. Jednoczesne odłączenie od sieci elektroenergetycznej wielu elektrowni fotowoltaicznych mogłoby bez wątpienia doprowadzić do jej przeciążenia, a w efekcie nawet do blackout na znacznym terenie.
Przed cyberatakami można się zabezpieczać na wiele sposobów, ale najskuteczniej wówczas, gdy jednocześnie korzysta się z wielu metod ochrony. W takim przypadku, jeśli nawet jedna z blokad zostanie ominięta, pojawi się następna, co spowolni albo powstrzyma atak.
Człowiek to najsłabsze ogniwo
Przykładowe środki ochrony to firewalle, stosowanie szyfrowania danych oraz korzystanie z programów antywirusowych. Warto też wykonać segmentację sieci informatycznej. Polega to na podzieleniu jej zasobów, a potem ograniczeniu dostępu do poszczególnych ich grup.
Dzięki temu, nawet gdy hakerzy złamią zabezpieczenia jednego węzła albo całego sektora, nie przejdą dalej. Trzeba również pamiętać o regularnym pobieraniu i instalacji aktualizacji oprogramowania i korzystać wyłącznie z programów z pewnych źródeł.
Najważniejszym ze wszystkich środków zapobiegawczych mogą się jednak i tak okazać szkolenia personelu, które uświadomią mu zagrożenia wynikające z cyberataków i przedstawią najnowsze metody, jakie stosują hakerzy, żeby przeniknąć do atakowanego systemu. W dobie smart grid, a wkrótce i Internetu Rzeczy, są one już koniecznością.
Dotychczasowe cyberincydenty dowodzą bowiem, że w nawet najlepiej chronionym systemie najsłabszym ogniwem zawsze jest człowiek. Na nic bowiem zdadzą się najlepsze zabezpieczenia, jeśli na przykład pracownik bez zastanowienia skorzysta w zakładzie pracy z prywatnego pendriva, który będzie zawirusowany albo zapomni zmienić w routerze lub sterowniku fabryczne hasło logowania do panelu administratora.