Endress+Hauser: Jakich dostawców automatyki potrzebuje dziś polski przemysł? Kompleksowych!
| WywiadyZapraszamy do lektury rozmowy z Maciejem Sieczką, dyrektorem zarządzającym Endress+Hauser Polska
- Tematyka pomiarów wielkości nieelektrycznych, choć dotyczy większości branż przemysłowych i wielu innych zastosowań profesjonalnych, jest w automatyce mniej znana i dyskutowana niż choćby sterowania logicznego. Jaka jest jej specyfika i jaką rolę pełnią w przemyśle technologie pomiarowe?
Tradycyjna automatyka i sterowanie PLC bez automatyki procesowej są niejako ślepe. Czym jest ta ostatnia? To nie tylko elektrotechnika, technologie związane z różnymi pomiarami, mechanika oraz wiedza dotycząca samej fizyki. Jest to również wspieranie klientów w obszarze wszelkich możliwych pomiarów wielkości nieelektrycznych. Jako Endress+Hauser wykorzystujemy i oferujemy klientom specjalistyczne metody wykonywania pomiarów - łącznie ponad trzydzieści różnych, zapewniając bogaty zestaw urządzeń, akcesoriów i całych systemów. Ta różnorodność jest konieczna, bowiem dobór optymalnej metody pomiarowej do danego zastosowania bywa często bardzo trudny. Nieraz wręcz klienci przychodzą do nas z produktem lub komponentem, który nie jest opisany w żadnej tabeli, niewiele wiadomo o jego właściwościach fizyko-chemicznych - naszym zadaniem jest je dopiero zbadać. Sądzę, że w efekcie jesteśmy o wiele bliżej odbiorców, technologii produkcji i produktów finalnych niż koledzy zajmujący się automatyką dyskretną.
- Czy mając ową szeroką ofertę aparatury, musicie jednak dodatkowo dopasowywać ją do tworzonych aplikacji?
Mamy pulę produktów standardowych, jednak duża część oferty jest wytwarzana dla klienta w formule just-on-time, zaś personalizacja zaczyna się już w fazie produkcyjnej. Nawet produkty standardowe są w pewnym sensie kastomizowane, bowiem ich zestawy dobiera się na potrzeby każdego klienta, dzięki czemu stają się niestandardowe z punktu widzenia aplikacji. Jednocześnie, co jest kolejną specyfiką, wymogi związane z parametrami mechanicznymi, np. przyłączami procesowymi, są zazwyczaj standardowe w odniesieniu do konkretnej branży - spożywczej, farmaceutycznej czy przykładowo chemicznej.
- Wasza oferta i działalność obejmuje wiele obszarów - jaka jest ich kategoryzacja?
Stoimy niejako na czterech nogach. Pierwszą stanowi oferowanie produktów standardowych, drugą, rozwiązań analitycznych, które związane są z kontrolą jakości. Kolejną określamy jako Solution Business, a więc biznes aplikacyjny, w którym wykonujemy projekty pomiarowe pod klucz. Są to często skomplikowane systemy, dostosowane do instalacji i zbudowane w oparciu na europejskich i polskich normach oraz zalegalizowane pod względem wymagań Głównego Urzędu Miar. W tym przypadku klient zgłasza się do nas z potrzebą opracowania oraz stworzenia konkretnej aplikacji - od koncepcji, przez projekt inżynierski, po wykonawstwo. Oczywiście współpracujemy tu z firmami lokalnymi, jeśli chodzi o mechanikę, ale projekt wykonujemy sami. I jest to możliwe, ponieważ spośród wspomnianych ponad 100-osobowej polskiej załogi aż trzy czwarte to inżynierowie!
Muszę przyznać, że firma macierzysta doceniła ten wymiar naszej działalności, bo polski zespół Solution Business wszedł w skład globalnej struktury Endress+Hauser, będąc już drugi rok z rzędu zarówno istotnym dostawcą know-how, jak i obrotu dla Grupy w tej części jej działalności.
- Jaki jest udział sprzedaży aplikacji czy kompleksowego doradztwa w stosunku do całej działalności?
Aktualnie udział sprzedaży aplikacji - naszych rozwiązań pod klucz - wynosi w stosunku do całej działalności sprzedażowej 10 do 90 proc. i stale rośnie. Docelowo planujemy wzrost na poziomie do 20, a nawet 30 procent. Dlatego stale poszerzamy portfolio możliwych realizacji. Nowością są nasze tzw. Small Solutions, czyli rozwiązania pod klucz, jednak tworzone z myślą o mniejszych aplikacjach, np. na potrzeby gospodarki wodno-ściekowej. Integrując tego typu układy pomiarowe, często sięgamy po elementy Industry 4.0. Chciałbym tu podkreślić, że w tej dziedzinie nie konkurujemy z typowymi integratorami systemów. Przeciwnie - jesteśmy dla nich partnerem w dostawie fragmentów układów pomiarowych, do stworzenia których potrzeba specjalistycznej wiedzy.
Wracając natomiast do kompleksowego doradztwa - to zdecydowanie nasz konik. Działając w tak wielu obszarach, codziennie poszerzamy swoje kompetencje, którymi możemy dzielić się z klientami. Ofertę urządzeń, komponentów i rozwiązań umacnia nasz dział serwisu, który liczy obecnie ponad 25 osób. Takiej załogi nie ma nikt inny na polskim rynku.
- Rozumiem, że współpraca z partnerami wymaga zawsze wzajemnej elastyczności, zależnie od potrzeb czy możliwości?
Tak. Naszym głównymi odbiorcami są klienci końcowi - i to jest od samego początku wpisane w misję firmy. Kontakt z nimi, rozumienie ich potrzeb i oczekiwań, dopasowywanie do nich portfolio - to nasze główne priorytety. Z doświadczenia wiemy, że klienci końcowi oczekują również kompleksowości dostaw. Z tego powodu chcemy współpracować z firmami procesowymi, wykonawcami, integratorami i być dla nich partnerem.
Dlatego od pewnego czasu rozwijamy model współpracy, podpisując w kolejnych branżach umowy partnerskie. Pierwszą podpisaliśmy z wrocławskim oddziałem firmy ControlTec, drugą z firmą Magma S.A.P., a do końca roku planujemy podpisać kilka kolejnych - zarówno z OEM-ami, gdzie mamy dobrą bazę firm korzystających z rozwiązań Endress+Hauser, jak też z integratorami.
- Czy w przypadku klientów końcowych i powiązanych z nimi branż zauważacie specyfikę naszego rynku, w szczególności w porównaniu do innych krajów?
Nasza oferta jest bardzo zróżnicowana, dostosowana do potrzeb wielu różnych branż przemysłu, ponieważ każda branża ma swoją specyfikę i wymagania, do których powinniśmy się dostosować. Z drugiej strony jesteśmy częścią Europy i świata, i nie różnimy się znacząco od rynków zachodnich. Uważam, że jesteśmy na podobnym poziomie potrzeb klienckich - nie powinniśmy tu mieć żadnych kompleksów. Jako polski zespół Endress+Hauser mamy też do zaoferowania dużo referencji od klientów, dla których pracowaliśmy. Jest ich już tyle, że często służą nam również w kontaktach z naszymi oddziałami na zachodzie. Dotyczy to w szczególności układów rozliczeniowych i pomiarów poziomu.
W powyższym kontekście koniecznie trzeba powiedzieć o naszym dziale serwisu. Polska jest numerem jeden pod względem "zasilania" bazy danych, z której następnie korzystają inne kraje. Nasi serwisanci identyfikują problem, rozwiązują go procesowo i udostępniają opis na wewnętrznych stronach, tak aby z tych informacji mogły korzystać inne oddziały serwisowe. Dotyczy to projektów o różnej skali. Zresztą nawet te małe pod względem skali i wartości mogą być ciekawe, jeżeli chodzi o innowacyjność. Dbamy tu o zrównoważoną wymianę informacji w obu kierunkach, co jest kolejnym świadectwem, że polski rynek dojrzał po kilku dekadach transformacji do poziomu ogólnoeuropejskiego.
- Które branże są dla Was najważniejsze?
Jesteśmy dużą organizacją i trudno powiedzieć, aby któryś z rynków był dla nas najważniejszy. Strategią Endress+Hauser jest zrównoważony rozwój i staramy się, aby każda z obsługiwanych przez nas branż miała bardzo dobre wsparcie. Oczywiście również obserwujemy to, co dzieje się na rynku. Przykładowo w pewnym momencie zachwiał się rynek energetyki, który obecnie się odradza. Bardzo ciekawy jest dla nas sektor spożywczy, gdzie dzieje się bardzo dużo, jeśli chodzi o jakość wytwarzania, monitoring mediów i energoefektywność. Odkryliśmy też, że w zakresie wykorzystywanych rozwiązań technicznych ma on podobne potrzeby jak branża petrochemiczna, w której działamy bardzo aktywnie. Pojawiają się tu wyzwania dotyczące m.in. układów rozliczeniowych przyjęcia i wydawania towaru.
- Czy nie jest jednak tak, że zastosowania aparatury pomiarowej w większości branż jednak różnią się od siebie?
Teoretycznie tak, bo mierzy się różne substancje, w różnych aplikacjach, ale jednocześnie liczba wielkości fizycznych jest skończona. Nasza struktura organizacyjna jest dostosowana do tego rodzaju różnorodności. Mamy Product Managerów, którzy projektują i wspierają produkty, a z drugiej strony Industry Managerów odpowiadających szeroko za produkty, ale dla danej branży. I tę strukturę będziemy rozwijać - jedna warstwa wsparcia dla produktów, druga dla rynków. Dzięki temu, mając doświadczenia produktowe z jednej branży, możemy inspirować naszych klientów z innej, jak zaimplementować u nich konkretne rozwiązania w sposób odmienny niż dotychczas.
- Przenosząc doświadczenia pomiędzy klientami, sami rozwijacie się również w kwestii zarządzania wiedzą w organizacji…
Tak, uznajemy, że naszą istotną rolą są też zadania konsultacyjne. W ubiegłym roku lokalnie obsłużyliśmy około trzech tysięcy klientów. W tej grupie byli m.in. nasi stali kontrahenci, z którymi współpracujemy od lat i którzy sami instalują produkty. Firmy te są w dużej mierze samodzielne, mają spore know-how oraz odpowiednią kadrę utrzymania ruchu. Była tu również spora grupa przedsiębiorstw, w przypadku których musieliśmy zapewniać daleko idące wsparcie związane przykładowo z ograniczaniem kosztów produkcji, zużycia energii, poprawianiem jakości czy nawet ograniczeniem ryzyka, jeżeli chodzi o substancje wybuchowe. I dla tych klientów, którzy oczekują rozbudowanego doradztwa, oferujemy suport menedżerów specjalizujących się w danych branżach.
- Czy Wasze produkty powiązane z Przemysłem 4.0 - takie jak Heartbeat Technology czy cyfrowe bliźniaki - spotykają się z potrzebami klientów na polskim rynku?
Wszystkie nasze produkty wyposażone są w możliwości komunikacyjne, przy czym oczywiście różne. Jeżeli chodzi o samo Industry 4.0, to jego rozwój postrzegamy w trzech wymiarach. Pierwszy wiąże się z utrzymaniem ruchu w zakładach przemysłowych. Każde urządzenie jest lub może być wyposażone w moduł Bluetooth, dzięki czemu, korzystając z aplikacji na smartfonie i przechodząc przez halę produkcyjną, pracownik może zebrać wszelkie parametry pracy, łącznie z autodetekcją błędów. Tu liczy się cyfryzacja możliwości obsługi, a nie tylko cyfryzacja jako integracja warstw - czyli wszystko to, co jest kwintesencją Przemysłu 4.0.
Drugi poziom to integracja z systemami zarządzania, co obejmuje przewodowe i bezprzewodowe przesyłanie danych do systemów nadrzędnych, np. MES. Umożliwia to odpowiednie monitorowanie stanów magazynowych, zakupów czy kosztów produkcji jednostkowej. Trzecia warstwa to laboratoria online, które zapewniają klientowi stałą ocenę jakości produktu.
Unikalnym rozwiązaniem Endress +Hauser w kontekście Przemysłu 4.0 jest właśnie technologia Heartbeat. Dzięki niej jesteśmy w stanie diagnozować sprzęt bez jego demontażu. Obejmuje ona zarówno cyfryzację, jak też wbudowaną inteligencję, zaś wszystkie nasze urządzenia mogą być w nią wyposażone lub o nią rozszerzone. Rozwiązaniom z obszaru Industry 4.0 służy też cała analityka spektroskopowa, czyli rozwiązania naszej marki Kaiser Optical. Zapewnia to możliwość realizowania unikatowych dla firm przemysłowych pomiarów online.
Dodam, że nowości i innowacje dotyczą też wybranych produktów. Przykładowo mamy ciekawy przepływomierz wykorzystujący efekt Coriolisa, a więc mierzący nie tylko przepływający strumień masy, ale również gęstość, stężenie roztworu, lepkość, objętość, temperaturę, itd. Dzięki temu nie potrzeba tysięcy króćców na rurociągu - wystarczy jeden coriolis monitorujący wszystkie parametry. Redukuje to koszty, ale też liczbę ewentualnych usterek mechanicznych, a dodatkowo zapewnia integrację danych w jednym miejscu. Z unikatowych produktów warto jeszcze wspomnieć o samokalibrującym się termometrze TrustSens. W przypadku wielu zastosowań termometry są często niekalibrowane, tymczasem w przypadku niektórych procesów różnica pomiarów na poziomie pół stopnia stanowi zasadniczą różnicę.
- Endress+ Hauser to historia licząca sobie już dobrze ponad pół wieku…
Firma, jak na naszą branżę, jest naprawdę dojrzała. Powstała tuż po wojnie, w 1953 roku, pod nazwą L. Hauser KG. U jej korzeni był pomysł ojca założyciela, Georga Endressa, wspartego przez bankowca Ludwiga Hausera, który przeznaczył 2 tys. marek na start, dzięki czemu powstało przedsiębiorstwo zajmujące się dystrybucją czujników Tektor i Telstor brytyjskiego producenta Fielden Electronic. Taki był początek, jednak już po dwóch latach powstał pierwszy patent związany z pomiarami poziomu.
Od tamtej pory firma rozwija się bardzo dynamicznie, występując od roku 1957 jako Endress+Hauser. Mniej więcej co 2-3 lata tworzą się oddziały zagraniczne, zaś w 1977 roku zakupiono firmę niemiecką odpowiedzialną za akwizycję danych pomiarowych. Można więc uznać, że koncepcje stojące za ideą Przemysłu 4.0 rodziły się również w kontekście rozwoju E+H.
Obecnie jesteśmy, jak sądzę, unikatową firmą w odniesieniu do portfolio. Mamy ofertę pomiarową składającą się z ponad 10 grup produktowych i ponad 30 metod pomiarowych. Co więcej - wspieramy nie tylko automatykę procesową, ale też laboratoryjną, bowiem od kilkunastu lat rozwijamy się też w części analityczno-laboratoryjnej pomiarów online. Kiedyś próbka danej substancji była pobierana, transportowana do laboratorium, tam ją analizowano i stwierdzano, że trzeba przykładowo zutylizować 30 ton produkcji dziennej. Dziś do systemu trafia informacja online, o tym, że z daną próbką jest coś nie tak i co najwyżej utylizowana jest dana seria, co diametralnie zwiększa efektywność i jakość, ograniczając koszty. W naszym przypadku mówimy o całej spektroskopii, analityce, cieczy, jak i spektrometrii ciał stałych.
Endress+Hauser działa już w 120 krajach, ale nadal ma charakter rodzinny i w 100% należy do rodziny Endressów. Jednocześnie ze względów historycznych w nazwie pozostał człon Hauser, odnoszący się do drugiego założyciela. Klaus Endress, syn Georga, jest przewodniczącym rady nadzorczej, a członkowie rodziny pracują na różnych poziomach firmy. Mamy też swój kodeks postępowania, dostępny dla każdego pracownika, pokazujący, jakie panują u nas zasady pracy, i opisujący kierunki rozwoju.
- Od kiedy działacie w naszym kraju?
W Polsce Endress+Hauser jest obecny już od lat 70. poprzedniego stulecia, choć wtedy przemysł funkcjonował na specyficznych zasadach. Do Polski różnymi kanałami docierały bowiem rozmaite technologie zagraniczne, czy to np. z Niemiec, czy nawet ze Stanów Zjednoczonych, w tym również nasze wyroby. Co ciekawe, jeszcze do dziś można spotkać w przemyśle wiele działających aplikacji z tamtych czasów, które zawierają produkty marki Endress+Hauser. Formalnie jednak pojawiliśmy się tu z początkiem lat 90., najpierw poprzez firmy partnerskie, później, w 1995 roku, jako oficjalnie zarejestrowana spółka. W efekcie w 2020 obchodziliśmy 25-lecie naszej działalności, świętując je wirtualnie ze względu na warunki pandemiczne.
Zaczynaliśmy od kilku osób, tymczasem w najbliższym czasie nasz zespół będzie liczył 110 pracowników. I jest to już duży zespół jak na branżę automatyki. Jako że średnia zatrudnienia wynosi 7,5 roku, pracują u nas ludzie jeszcze pamiętający czasy konstytuowania spółki. Firma pozostaje stabilna, zaś rotacji pracowników unikamy jak tylko możemy. Bardzo o to dbamy, bowiem pracownicy są nośnikiem wiedzy i tworzą wartość naszej organizacji. Dbamy również o klientów, którzy muszą mieć odpowiednie wsparcie, aby w przyszłości również do nas regularnie wracać.
- Czy polscy klienci chętnie korzystają z tych możliwości?
Bardzo chętnie, a przysłużyła się temu dodatkowo pandemia. Przykładowo branża spożywcza bardzo szybko zamknęła się dla świata zewnętrznego. Jednocześnie, ponieważ możliwe są zdalne odczyty danych i kalibracje, byliśmy w stanie cały czas pracować z klientami, a ich zakłady zwiększały swoje moce produkcyjne. Ciekawe zresztą, że sporo produktów zaprojektowanych dla przemysłu jest wykorzystywanych dzisiaj dużo szerzej, np. w logistyce. Przykładem jest nasza innowacyjna autonomiczna sonda radarowa FWR 30 z zasilaniem bateryjnym. Można ją np. przykręcić pod mostem na zwykłym wsporniku, po czym urządzenie wysyła dane do chmury obliczeniowej, zaś lokalne władze szybko uzyskują informacje o poziomie płynącej u nich rzeki. Pozwala to skuteczniej walczyć z powodziami.
Dodam, że do tej pory przemysł rządził się swoimi prawami: jakościowymi, dotyczącymi poprawności działania, czasem życia produktów, itd., na co rynek konsumencki nie zawsze był otwarty. Dziś potrzeby ogółu klientów stają się na tyle duże, że sięgają oni po produkty profesjonalne w dowolnych aplikacjach. Industry 4.0 jest dla nas bardzo dobrym przykładem również na to, że zaciera się granica między IT a OT. Produkty stworzone dla obszaru produkcyjnego przenikają do przedsiębiorstw logistycznych, działających w sferze IT. W efekcie również w takich firmach jak nasza pojawiają się kolejni nowi odbiorcy.
- Jak ważna jest kompleksowość oferty?
Jest bardzo istotna. Oprócz przetworników i urządzeń pomiarowych mamy cały osprzęt niezbędny do zbudowania instalacji automatyki: rejestratory cyfrowe, bramki różnych protokołów cyfrowych, wskaźniki, zasilacze, bariery, itd. Wedle mojej wiedzy tak bogatego portfolio nie ma nikt inny na rynku. Jest to też przewaga, która wynika z Industry 4.0. Osobiście byłem przez lata, jeszcze pracując w Rockwell Automation, promotorem koncepcji Connected Enterprise, która pozwala na integrację wszystkich systemów w zakładach - i to też jest niejako mój konik w Endress+Hauser. Liczy się też to, że jesteśmy w stanie zaoferować większość pomiarów specjalistycznych z jednej ręki. A nawet jeśli danego przyrządu pomiaru nie mamy, sięgamy do poddostawców czy dostawców specjalistycznych, którzy się tym zajmują.
Oprócz kwestii kompletności dostawy, kolejnym zagadnieniem są koszty stanów magazynowych, a więc części zamiennych. Poprzez unifikację układów pomiarowych, ale też paneli czy obudów, jesteśmy w stanie zmniejszać wydatki klientów, w efekcie czego koszty części zamiennych spadają kilkukrotnie. Większość firm ma preferowanych dostawców i stara się z nimi negocjować dobre warunki, ale chce mieć po drugiej stronie stałego, przewidywalnego dostawcę. Jednocześnie obecne czasy, gdy od dwóch lat mamy do czynienia z dwucyfrowymi wzrostami produkcji, powodują, że nie ma czasu na eksperymentowanie. Jeśli firma ma potrzebę pomiarową i chciałaby mieć wiarygodnego partnera, to jesteśmy do jej dyspozycji.
- Jak współpracujecie z klientami?
Nasza filozofia biznesowa jest oparta na długofalowych działaniach. Prace wsparcia zaczynają się jeszcze przed zakupem urządzenia czy rozwiązania, trwają na etapie tworzenia projektu, uruchomienia, poprzez późniejsze kalibracje i regularne sprawdzanie urządzeń, aż do wsparcia po okresie gwarancyjnym. Klienci często wracają do nas po kilkunastu latach z prośbą o doradztwo w zakresie upgrade’u, a także unowocześnienia układów pomiarowych, bo wprawdzie sprzęt rzadko się psuje, ale zwiększają się ich potrzeby pomiarowe.
Po stronie sprzedażowej nasze działania organizujemy po skategoryzowanych grupach klientów. Pierwsza dotyczy naszych kluczowych klientów, których obsługujemy poprzez Key Account Managerów. Wspierają oni odbiorców m.in. w migracji z układów rozproszonych na zintegrowane w jednym systemie. W formule regularnej obsługujemy klientów, którzy potrzebują doradztwa, suportu i kontaktu na żywo. Często dotyczy to po prostu nowych kontrahentów. Z kolei część użytkowników kupuje części zamienne, rozbudowuje samodzielnie aplikacje o podobne urządzenia i oczekuje typowo wsparcia na poziomie rozmowy telefonicznej z doradcą technicznym. Do tego wszystkiego dochodzi portal klienta, czyli endress.com, który umożliwia obsługę zdalną. Obejmuje to historię zamówień, ich śledzenie, dostęp do katalogów i systemów doboru oraz oczywiście możliwość składania zamówień.
- Prowadzicie też szkolenia i seminaria…
W czasach przedpandemicznych organizowaliśmy dużo spotkań na żywo, a wkrótce po ogłoszeniu lockdownu jako jedna z pierwszych firm w branży rozpoczęliśmy cykl webinariów. Od początku zakładaliśmy, że musimy utrzymać ich wysoką jakość, począwszy od samej jakości nagrania. Dorobiliśmy się więc własnego studia i kilku kamer 4K, co pozwoliło nam zapewnić transmisję na odpowiednim poziomie. Od tego czasu udało się dotrzeć do około 4 tys. klientów branżowych aktywnie uczestniczących w tych wydarzeniach, co z kolei przyczyniło się do bardzo wysokiego, dwucyfrowego wzrostu progu zawieranych umów. Szacujemy także, że nasz udział w rynku wzrósł o 2,4 p.p., co jest bardzo dobrym wynikiem. Ale nie spoczywamy na laurach. Jesteśmy w trakcie przebudowy biura…
- No właśnie, przechodzimy do pytania o przyszły rozwój firmy. Jakie są Wasze plany?
Przebudowujemy biuro m.in. dla potrzeb młodego pokolenia. Będzie ono obejmowało przestrzenie do pracy kreatywnej, spotkań grup projektowych, a także spore centrum szkoleniowe, które planujemy otworzyć tej jesieni. Centrum pozwoli na wzbogacanie i utrwalanie wiedzy zarówno wśród naszych pracowników, jak też klientów. W tym ostatnim wspomaga nas nasz unikalny showtruck, którym jest 30-tonowy TIR przewożący wystawę rozwiązań firmowych. Ekspozycja zawiera też system MES od Rockwell Automation i sterowniki tej firmy. Wspólnie zadbaliśmy tu o stworzenie części ekspozycji, która integruje wszystkie idee Industry 4.0, łącząc nasze produkty ze sterownikami marki Allen-Bradley. Mamy tam również dwa monitory, które przedstawiają schematy typowych linii produkcyjnych w sektorach chemicznym oraz spożywczym. Docelowo uwzględnionych tu będzie osiem głównych branż, dzięki czemu ich przedstawiciele będą mogli zobaczyć, jak wygląda system MES i jak może on kontrolować nie tylko parametry pomiarowe, ale też stany fizyczne i diagnostykę urządzeń. Jest to więc swoista mobilna wystawa Industry 4.0.
W ostatnie wakacje podpisaliśmy umowę o nawiązaniu współpracy z Politechniką Wrocławską - pierwszą tego rodzaju umowę Endress+Hauser w Polsce. Uzgodniliśmy z rektorem i dziekanami Wydziałów Elektrycznego oraz Energetyczno-Mechanicznego regularną, aktywną współpracę, która będzie rokrocznie poszerzana. Zaczynamy od programów stażowych, które już ruszyły, wsparcia w tworzeniu prac magisterskich, a także od doposażenia uczelni, tak aby studenci ją opuszczający byli w praktycznym kontakcie ze współczesnymi technologiami. W planach mamy doktoraty branżowe, które polegają na tym, że razem z klientem końcowym z przemysłu oraz uczelnią, pod jej nadzorem, wspomagamy tworzenie rozwiązań służących i nauce, i praktycznemu ich wykorzystaniu.
- Dziękujemy za rozmowę.