Rozmowa z Konradem Grohsem, Country Managerem Fanuc Robotics Polska
| WywiadyRobotyzacja zwiększa elastyczność i jakość produkcji, pozwalając na uzyskanie przewagi konkurencyjnej na rynku
- Spotykamy się na targach Automatica - największej w Europie imprezie poświęconej robotyce przemysłowej. Czy na wystawę przyjeżdżają również klienci z Polski?
W przypadku poprzedniej edycji targów, która miała miejsce dwa lata temu, Polacy sklasyfikowani zostali dalej niż na 10. miejscu pod względem liczby odwiedzających. Nie jest to zbyt dobry wynik, biorąc pod uwagę wielkość naszego kraju i tutejszego przemysłu. Również z powodu naszej bliskości do Niemiec i dobrych połączeń komunikacyjnych z Monachium wskaźnik ten powinien być moim zdaniem lepszy.
Aczkolwiek staramy się to poprawiać - w tym roku zorganizowaliśmy wspólny z klientami wyjazd na targi. Nasze stoisko odwiedziło kilkadziesiąt osób z Polski - byli to integratorzy systemów zrobotyzowanych, ich użytkownicy, pojawiło się też kilku naukowców z polskich uczelni technicznych. Automatica uznawana jest za największe na świecie targi poświęcone robotyce i każdy z producentów pokazuje tutaj to, co ma w ofercie najnowszego.
W mojej ocenie zdecydowana większość wytwórców robotów zrezygnowała z pokazywania się na Hannover Messe na korzyść obecności w Monachium. Jednym z powodów jest fakt, że Automatica oferuje największą koncentrację robotyki w kilku halach wystawienniczych.
Odwiedzający nas klienci są bardzo zadowoleni z możliwości zobaczenia w jednym miejscu stoisk wszystkich najważniejszych w branży producentów, które są dodatkowo bardzo dobrze rozłożone. Goście zwracają również uwagę na to, że roboty pokazywane są mniej w aspekcie rozrywkowym, a bardziej konkretnych zastosowań przemysłowych.
Przykładowo na naszym stoisku oglądać można aplikację, w której wykorzystano trzy duże roboty wykonujące obcinanie nadlewek z silników samochodowych. Dzięki takiej formule targi rozszerzają horyzonty osób je odwiedzających i inspirują.
- Co nowego zaprezentował w tym roku Fanuc Robotics?
Wraz z partnerami pokazaliśmy kilkanaście przykładów różnych aplikacji robotów, w tym wykorzystujących wiele nowych rozwiązań technicznych. Zwróciłbym szczególnie uwagę na nowy kontroler R-30iB. W stosunku do jego poprzednika, który wprowadzony został na rynek na przełomie lat 2007?2008, jest on znacznie szybszy obliczeniowo i ma wiele nowych funkcji.
Przykładowo na panelu sterującym oglądać można trójwymiarową animację pracy robota, w tym także zaplanować, w którą stronę robot ruszy, zanim faktycznie nastąpi jego ruch. Wydaje się, że każdy robotyk powinien dobrze orientować się w układach współrzędnych, niemniej doświadczeni klienci ocenili tę funkcję jako bardzo przydatną w ich codziennej pracy.
Pozwala ona unikać kolizji i przypadkowego niszczenia oprzyrządowania robotów. Do ważnych nowości zaliczyłbym też zastosowanie serwonapędów pozwalających na oddawanie energii do sieci zasilającej. Standardowo robot przy hamowaniu rozprasza powstające ciepło, tymczasem energię tę można przekształcać na prąd elektryczny.
Wprawdzie oszczędność ta, po przeliczeniu na pieniądze, nie jest bardzo duża, jednak mając taką możliwość, klienci mogą chcieć ją wykorzystywać, zwłaszcza że na tak zaawansowaną technologię łatwiej uzyskać dofinansowanie.
Sądzę, że zainteresowane będą tym w szczególności firmy posiadające duże parki maszynowe, które pracują w trybie ciągłym. Warto też zauważyć, że w robotach Fanuc zaimplementowane są sterowniki o funkcjonalności analogicznej do PLC, które mogą pełnić dodatkowe zadania w systemach zrobotyzowanych.
- Porozmawiajmy o trendach biznesowych. Ostatnie dwa lata na rynku automatyki były bardzo dobre i wiele firm zrealizowało rekordowe zamówienia. Jaki był dla Was ten okres?
Patrząc na wielkość sprzedaży realizowanej przez koncern Fanuc, mogę stwierdzić, że wraca ona do poziomów sprzed kryzysu. Poprzednio bowiem wartość zamówień systematycznie rosła aż do 2008 roku, a następnie rok później spadła o połowę. W kolejnych latach nastąpił jej ponowny, dynamiczny wzrost, dzięki czemu powinniśmy niebawem przekroczyć rekordowy poziom sprzed czterech lat.
W ostatnim czasie zresztą doświadczaliśmy pewnej "klęski urodzaju". W zeszłym roku popyt na roboty był na tyle duży, że nie nadążaliśmy z ich produkcją. Obecnie, dzięki nowym inwestycjom, wolumen produkcyjny naszych robotów został zwiększony blisko dwukrotnie - z 2700 do 5 tys. robotów miesięcznie.
Naszym planem jest osiągnięcie globalnej sprzedaży na poziomie 60 tys. robotów rocznie, co stanowi dwukrotność wyniku z zeszłego roku. Sądzę, że pułap ten osiągniemy za dwa lata. Dla firmy Fanuc głównym rynkiem wzrostowym jest Azja, w szczególności Korea i Chiny.
Dotyczy to głównie obrabiarek sterowanych numerycznie i napędów do nich, choć należy zauważyć, że także w Chinach zaczyna dynamicznie rozwijać się robotyzacja. W przypadku zaś bliższego nam geograficznie obszaru obserwujemy, że coraz więcej produkcji jest relokowanej do Rosji.
Wiele zakładów zamykanych w Europie Zachodniej przenoszonych jest już nie do Polski, ale właśnie do Rosji. Jest to dosyć niepokojący trend. W kraju zarabiamy bowiem coraz więcej, co sprawia, że powstaje i będzie powstawało mniej nowych inwestycji. Sądzę jednak, że lekiem na to jest automatyzacja produkcji.
- Jak wygląda stopień zrobotyzowania polskich zakładów?
Jest on cały czas niewielki. W Polsce zainstalowanych jest 12 robotów na 10 tys. pracowników zatrudnionych w przemyśle, podczas gdy choćby w Czechach gęstość robotyzacji wynosi około 40. Pojawia się naturalne pytanie - dlaczego tak jest i co możemy z tym zrobić?
Jednym z powodów może być struktura przemysłu - w Polsce jego charakter jest bardziej zróżnicowany, natomiast u naszych sąsiadów znajduje się więcej zakładów z branży motoryzacyjnej. Można również wskazywać na koszty pracy. Sądzę jednak, że jedną z tego przyczyn jest brak wiedzy na temat aktualnie dostępnych rozwiązań.
Cały czas zbyt często zdarza mi się, że opowiadając klientom o możliwościach systemów wizyjnych, o tym, jak robot może identyfikować położenie detali i dostosowywać się do otoczenia, wyczuwając siłę nacisku, słuchający otwierają szeroko oczy ze zdziwienia.
W przypadku innych zaś krajów - choćby Niemiec - klienci podobno mają całkiem niezłe rozeznanie w tym, co mogą roboty różnych producentów i jakie są ich funkcje. Dlatego naszą rolą jest cały czas edukowanie polskich inżynierów oraz inwestorów w zakresie możliwości robotów i nowych obszarów ich zastosowań. Jest to misja dla całej branży.
- Czy roboty są w Polsce kojarzone z maszynami raczej topornymi i służącymi do wykonywania prostych zadań? Jakie są typowe u nas wdrożenia systemów zrobotyzowanych?
Wiele osób cały czas uważa, że roboty nadają się tylko do produkcji masowej, szczególnie takiej, gdzie występują rzadkie zmiany wytwarzanego asortymentu. Kojarzone są one też z maszynami, na które nas nie stać. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie! Roboty są elastyczne pod względem zastosowań i mogą być używane w bardzo różnych aplikacjach.
Są one uniwersalne, łatwo je przeprogramować i zastosować w razie potrzeb w zupełnie innej instalacji. Robotyzacja usprawnia produkcję, zmniejsza koszty, zwiększa bezpieczeństwo pracy ludzkiej, poprawia też jakość produkcji oraz ją stabilizuje. Uważam, że występujące bariery mają raczej podłoże psychologiczne, a nie są umotywowane kwestiami technicznymi i biznesowymi.
Z drugiej jednak strony, jeżeli firmy już wdrażają u nas roboty, to stopień ich zaawansowania technicznego jest często podobny lub nawet wyższy, niż w przypadku aplikacji tworzonych na Zachodzie. W Polsce i innych krajach regionu na każde 100 sprzedawanych robotów przynajmniej 15 do 20 z nich wyposażonych jest w zaawansowane czujniki i systemy wizyjne.
W Niemczech wskaźnik ten jest niższy. Sądzę, że ma to związek z innym charakterem produkcji u nas i mniejszym zapleczem konstruktorów. Chociaż więc liczbowo sprzedaje się u nas niewiele maszyn, polscy producenci sięgają po nowsze rozwiązania.
Do takich należą np. systemy identyfikacji położenia detalu przez robota. Jednocześnie sama robotyka cały czas się rozwija. Baza zainstalowanych maszyn jest wprawdzie niewielka, ale co roku mamy do czynienia nawet z kilkudziesięcioprocentowymi wzrostami sprzedaży.
- Co powinno być pod względem technologicznym czynnikiem prorozwojowym branży w najbliższych latach?
Sądzę, że może być nim rozwój zintegrowanych systemów bezpieczeństwa. W przypadku oferowanych przez nas rozwiązań możliwe jest nie tylko zabezpieczenie personelu przed robotami, ale też zwiększania elastyczności wytwarzania i obniżania kosztów linii produkcyjnych.
Dawniej nie istniały przykładowo rozwiązania techniczne umożliwiające wejście człowieka w strefę pracy robota - maszyna musiała być każdorazowo zatrzymywana, co powodowało też przestój odcinka linii technologicznej. Obecnie systemy bezpieczeństwa pozwalają na obecność i dokonywanie przez pracownika przeładunku w teoretycznej strefie pracy robota.
Muszę przyznać, że przekonywanie odbiorców do tego typu rozwiązań nie jest jednak łatwe. Klienci prezentują bowiem nieraz skrajnie inne podejścia. Niektórzy twierdzą, że nie interesują ich nowe rozwiązania techniczne i zostają przy stosowaniu tradycyjnych zabezpieczeń.
Są też tacy, którzy uznają, że robot w razie czego i tak zatrzyma się na ogrodzeniu, co jest totalnie niewłaściwe i niezgodne z normami bezpieczeństwa. Przypomina mi to sytuację z nitowaniem samolotów. Ten sposób łączenia kadłubów wprowadzony został kilkadziesiąt lat temu i chociaż od tego czasu pojawiło się wiele nowych, lepszych technologii, żaden z producentów nie zdecydował się na ich wykorzystanie.
Nitowanie jest droższe, trudniejsze, ale sprawdzone, więc po co podejmować ryzyko. Jest to zrozumiałe, choć z drugiej strony nie można wiecznie zamykać się na nowości. Podsumowując - o ile dwa, trzy lata temu krajobraz branży zmieniały czujniki siły i systemy wizyjne, obecnie dochodzi do nich zintegrowane bezpieczeństwo.
Roboty Fanuc wyposażone są w zdublowane kontrolery bezpieczeństwa i są one świadome ruchu całego swojego ramienia oraz chwytaka, a nie tylko końcówki. Jeżeli więc robot pobiera detal, to jego chwytak ma inne gabaryty i ramię nie powinno tak bardzo zbliżać się do ogrodzenia, jak w przypadku wykonywania ruchu bez detalu.
Wbudowanie tego typu możliwości w system sterowania zapewnia z jednej strony zwiększenie bezpieczeństwa pracowników i daje możliwość ich przebywania w strefie załadunku, z drugiej zaś pozwala na budowanie mniejszych hal produkcyjnych i przyśpieszenie procesu wytwarzania. Wszystko to ma natomiast wpływ na skrócenie czasu zwrotu inwestycji.
- Dziękujemy za rozmowę.