Rozmowa z Magdaleną Burnat-Mikosz, partnerem Deloitte, liderem w zakresie B+R i innowacyjności w Polsce, oraz Łukaszem Drewnowskim, szefem działu sprzedaży lokalnej jednostki biznesu robotyka ABB w Polsce
| WywiadyKrajowi przedsiębiorcy powinni być otwarci na wprowadzanie do produkcji robotów współpracujących
"Według danych GUS w 2050 roku na polskim rynku pracy będzie o 1/3 mniej osób w wieku mobilnym, tj. mających od 18 do 44 lat. Niedawno mieliśmy również okazję poznać założenia strategicznego rozwoju Polski przedstawione przez Mateusza Morawieckiego, w którym była mowa o przebudowaniu gospodarki, tak aby wyjść naprzeciw demograficznemu wezwaniu" - rozpoczął odbywającą się w marcu debatę "Wizja przemysłu 4.0 w Polsce" jej prowadzący Janusz Grobicki, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Przedstawiamy dyskusję specjalistów, w szczególności część dotyczącą automatyzacji polskich przedsiębiorstw oraz trendów w robotyce przemysłowej.
Zdjęcie tytułowe: Debata "Wizja przemysłu 4.0 w Polsce" - od lewej strony: Łukasz Drewnowski, Magdalena Burnat-Mikosz, Wojciech Kaczmarek oraz Janusz Grobicki |
- Jaki jest stopień zrobotyzowania polskiego przemysłu? Co się w tym zakresie zmienia?
Łukasz Drewnowski: Chociaż zainteresowanie robotami przemysłowymi jest w Polsce duże i mamy dostęp do wykwalifikowanych kadr oraz najnowszych technologii, robotów w naszym kraju jest wciąż bardzo mało. Jak wynika z danych Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), w Polsce na 10 tys. pracowników zatrudnionych w przemyśle wytwórczym przypadają 22 roboty - na świecie średnia to 66. Niski poziom robotyzacji w Polsce widoczny jest m.in. w przedsiębiorstwach z sektora produkcji żywności i napojów, które realizują aż 18% całej krajowej produkcji.
Wyjątkiem w przypadku Polski jest przemysł samochodowy, gdzie gęstość robotyzacji jest na całkiem przyzwoitym poziomie. W tym przypadku wykorzystujemy średnio aż 103 roboty na 10 tys. osób pracujących w tej branży. Z drugiej strony w krajach ościennych, takich jak Czechy, Słowacja czy Niemcy, jest to znacznie więcej.
Szczęśliwie ostatnio obserwujemy znaczny przyrost zainteresowania inwestycjami w robotykę w przemyśle spożywczym, w tym m.in. w mięsnym, oraz w sektorze metalowym. IFR szacuje, że średnioroczny wzrost liczby instalacji robotów w naszym kraju utrzymywał się w ostatnich kilku latach na poziomie 22%. Oceniam również, że świadomość przedsiębiorców zmieniła się znacząco. Roboty nie są dla nich dzisiaj już niczym egzotycznym, zaś sama Polska ma okazję, aby nie być już dłużej tylko miejscem taniej produkcji, ale rynkiem, gdzie firmy inwestują wiedzę, know-how oraz nowoczesne rozwiązania techniczne.
- Jak krajowe przedsiębiorstwa produkcyjne automatyzują procesy produkcyjne? Gdzie zmiany są największe i z czego one wynikają?
Magdalena Burnat-Mikosz: Dzisiejsza rewolucja, określana często mianem czwartej rewolucji przemysłowej, dokonuje się dzięki zastosowaniu technologii cyfrowych. O ile w poprzednich latach były one już stosowane w zakresie zarządzania organizacjami, o tyle dzisiaj wkraczają szerokim frontem do przedsiębiorstw produkcyjnych. Zmiana ta jest odzwierciedleniem trendu globalnego, pod wpływem którego jest również nasza gospodarka.
Chociaż ciągle najbardziej zautomatyzowane i zrobotyzowane są spółki z kapitałem zagranicznym, coraz więcej przedsiębiorców krajowych decyduje się też na inwestycje w nowe technologie. Wynika to m.in. z możliwości uzyskiwania wsparcia finansowego ze środków unijnych. Dotacje i zachęty podatkowe stymulujące nakłady na wdrażanie zaawansowanych rozwiązań będą też dostępne w przyszłości, co powinno wpływać na poziom nasycenia naszej gospodarki robotami.
Według 42% menedżerów ankietowanych przez Deloitte w ramach globalnego badania Human Capital Trends 2016 w ciągu najbliższych trzech lat nastąpi znaczący lub umiarkowany wzrost automatyzacji procesów. Co więcej, wbrew obiegowym opiniom, większa automatyzacja będzie iść w parze ze zwiększonym zatrudnieniem.
Obserwujemy intensyfikację działań firm szczególnie w sektorach rolno-spożywczym oraz w branży meblarskiej. Tam automatyzacja wymaga wyższego poziomu technologicznego, co może ograniczyć wzrost kosztów pracy. Sądzę również, że w zmianach mogą pomóc roboty nowej generacji, które przeznaczone są do pracy bezpośrednio z ludźmi.
- Czy tego typu produktem jest YuMi, robot firmy ABB? Jakimi parametrami się on charakteryzuje i jakie są generalnie dzisiejsze kierunki rozwoju robotyki?
ŁD: Ewolucja robotów trwa już kilkadziesiąt lat - w tym czasie roboty zmieniały się, polepszane były ich parametry oraz możliwości sterowania. Dzisiaj jesteśmy u progu kolejnej zmiany, która wynika z potrzeb samego rynku. Asortyment produkowanych towarów musi być często zmieniany, przez co producenci oczekują od dostawców systemów automatyki takich rozwiązań, które będą elastyczne, łatwo programowalne, a przez to pozwalające szybko adaptować linię technologiczną do nowego rodzaju wyrobów.
Jednym z rozwiązań jest wykorzystanie robotów współpracujących. Takie maszyny nie są ogrodzone i mogą pracować z ludźmi ramię w ramię, wykonując czynności w podobny sposób jak pracownicy. Elastyczność ich działania jest również znacznie bliższa człowiekowi niż typowym urządzeniom stosowanym w przemyśle. Tego typu robotem jest YuMi, który może dynamicznie współpracować z ludźmi. Jego nazwa to połączenie słów You oraz Me, co oznacza pełne partnerstwo na linii człowiek-maszyna.
Robot ma humanoidalny układ kinematyczny o 14 stopniach swobody, a zastosowane rozwiązania technologiczne pozwalają maszynie naśladować ruchy ludzkie. Dzięki temu może on przykładowo składać małe elementy i podawać je człowiekowi na linii produkcyjnej, a wszystko to zachowując logiczną, przewidywalną kolejność działań. YuMi może manipulować małymi elementami - udźwig każdego z ramion to 0,5 kg wraz z chwytakiem, przy czym powtarzalność robota jest na poziomie znanym z typowych robotów przemysłowych i wynosi 0,02 mm!
Tworząc YuMi, postawiliśmy na bezpieczeństwo. Projekt robota jest bezpieczny, również prędkości ruchu są ograniczone tak, aby w przypadku kontaktu nie mogła wystąpić kontuzja pracownika. Jest jeszcze jedna bardzo ważna cecha, którą jest łatwość programowania. Dzisiaj absolutnym wymogiem ze strony rynku jest intuicyjność programowania urządzeń - w przypadku YuMi wykorzystywany może tu być popularny tablet.
- Czy wykorzystanie urządzeń takich jak omawiane wymaga również zmian organizacyjnych?
MBM: Zdecydowanie tak. O ile bowiem dotychczas roboty wykorzystywane były w polskim przemyśle głównie do optymalizacji procesów produkcyjnych, o tyle dzisiaj stają się one nowym typem zasobów, którymi zespoły HR muszą nauczyć się zarządzać oraz włączać je w procesy w firmie. Dotyczy to w szczególności zadań, które są dla ludzi czasochłonne, a niekoniecznie wnoszące wartość dodaną.
Wbrew pozorom jest to istotne również w kontekście Polski, bowiem koszty pracy w naszym kraju rosną znacznie szybciej, niż to zakładano. Aby utrzymać u nas dotychczasowy poziom inwestycji, musimy być otwarci na wprowadzanie zmian, które pozwolą nam ciągle korzystać z zasobów ludzkich, a jednocześnie alokować zadania niewymagające wyższych kwalifikacji w zasoby maszynowe.