WObit: Rozwijamy polski rynek robotyki mobilnej
| Wywiady- Kluczem do rozwoju jest postawienie na wartość dodaną. Oferujemy produkty zaawansowane, których uczyliśmy się przez wiele lat - rozmawiamy z Jackiem Oberem i Przemysławem Degórskim z firmy WObit.
- Patrząc na kilka dekad rozwoju firmy WObit, można mówić o wieloetapowej ewolucji przedsiębiorstwa. O ile wcześniejsze lata dotyczyły głównie tworzenia oferty techniki napędowej i pomiarowej, o tyle ostatnie kilkanaście lat przyniosło wiele kluczowych zmian - wprowadziliście do oferty własne napędy liniowe, roboty stacjonarne, a ostatecznie całą gamę robotów mobilnych MOBOT. Czy stanowiły one nowe otwarcia, które przedefiniowały rdzeń działalności WObitu?
Jacek Ober: Wszystkie zmiany składają się na ewolucyjny rozwój przedsiębiorstwa, aczkolwiek bez zmiany jego rdzenia, którym są komponenty i rozwiązania automatyki. Może jeszcze w ubiegłej dekadzie nie zakładaliśmy, że będziemy produkować własne roboty mobilne dla przemysłu, ale nie wykluczam, że wizja rozwoju WObitu u założyciela firmy i mojego ojca obejmowała również taki scenariusz. Jego pierwsze prace wiązały się bowiem z konstruowaniem elektronicznych protez ortopedycznych, a także tworzeniem elektronicznych układów napędowych, do czego później doszły urządzenia pomiarowe.
Pojawianie się w ofercie firmy kolejnych grup wyrobów - takich jak osie liniowe czy późniejsze roboty stacjonarne, wpisuje się w konsekwentny rozwój, przy czym oczywiście wynikał on też z potrzeb rynku. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że mamy w ofercie wystarczająco dużo produktów, aby stać się producentem kompletnych systemów. Do tego mieliśmy o tych komponentach wiedzę praktyczną, którą zbieraliśmy przez lata, a także rozwinęliśmy dział R&D - pierwotnie na potrzeby konstruowania nowych wyrobów oraz robotów dla edukacji. Niemniej jednak jeszcze kilka lat temu, a dokładniej na początku obecnej dekady, nikt nie myślał, że WObit stanie się jednym z czołowych producentów robotów mobilnych w Polsce.
Przemysław Degórski: Faktycznie stworzenie modułów liniowych i robotów edukacyjnych stanowiło dla nas momenty o charakterze przełomowym. Warto jednak zaznaczyć, że WObit już wcześniej miał swoje własne produkty, choć nie były one skatalogowane - może poza sterownikami silników krokowych. Traktowaliśmy je jako wyroby komplementarne do silników lub czujników. Później zebraliśmy je w całość w ramach jednej bazy i zdecydowaliśmy się na ich rozwój.
Koncepcja stworzenia robotów SCARA powstała około 2005 roku, wtedy też pojawiały się pierwsze pomysły i projekty związane z modułami liniowymi. Cała nasza ówczesna działalność robotyczna dotyczyła głównie tematów o charakterze edukacyjnym. Okres ten traktujemy jako bardzo istotny dla rozwoju firmy, bowiem WObit zgromadził wokół siebie znaczną grupę młodych osób (studentów i innych entuzjastów robotyki), z którymi znamy się do dzisiaj i dzięki którym rozwój firmy w kierunku robotyki stał się możliwy. Po 2010 roku, tj. już po śmierci założyciela firmy, musieliśmy podjąć decyzje związane z kierunkiem dalszego rozwoju WObitu i zdecydowaliśmy się na budowę systemów profesjonalnych, a później też robotyki profesjonalnej. Pomimo że skoncentrowaliśmy się na rozwiązaniach dla przemysłu, nadal ważna była dla nas współpraca z edukacją, co przejawiało się między innymi poprzez prowadzenie zajęć z zakresu mechatroniki i współpracę z uczelniami wyższymi oraz szkołami technicznymi.
Wracając natomiast do robotów - szliśmy uparcie w tę stronę, pokazując w branży, że WObit jest zainteresowany bardzo szeroką gamą tematów związanych z robotyką. Było to również dla nas pewnym poszukiwaniem możliwości, bowiem jeszcze nie wiedzieliśmy, czy będziemy produkować roboty SCARA, czy np. roboty mobilne. W 2014 roku utworzyliśmy projekt Reach for Robotics - zarówno na potrzeby promowania firmy, ale też utożsamiania się z pewnym celem, pewnym kierunkiem naszego rozwoju. Robotyka stawała się coraz bardziej przystępna dla ludzi, my sami po tę robotykę również sięgaliśmy.
- A co z resztą oferty - z komponentami i niewielkimi systemami?
PD: Mając ową szeroką ofertę, mogliśmy iść w dwie strony - albo rozwijać się w kierunku typowej dystrybucji z mniejszą dawką wiedzy, albo pójść w stronę produktów bardziej złożonych i projektowania. Witold Ober bardzo silnie kładł nacisk na wiedzę, na współpracę z młodymi osobami i my również wybraliśmy tę drugą drogę. Patrząc z perspektywy tego, co dzieje się dzisiaj na rynku, decyzja ta była jak najbardziej słuszna, bowiem klienci poszukują dostawców z know-how, którzy potrafią zarówno zaprojektować rozwiązanie, jak też je wytworzyć i dostarczyć wraz ze wsparciem.
Jeżeli zaś chodzi o samą dystrybucję - szczególnie produktów specjalizowanych, to jest ona nadal i będzie w przyszłości istotnym elementem naszego biznesu. Można powiedzieć, że stoimy obecnie na dwóch nogach - projektowo-produkcyjnej i właśnie dystrybucyjnej. Dodatkowo ta druga utrzymuje nas blisko wiedzy na temat nowości na rynku komponentów - a to ma wpływ na naszą działalność produkcyjną.
JO: Po wielu rozmowach i analizach zdecydowanie stwierdziliśmy, że kluczem do rozwoju jest postawienie na wartość dodaną. Oferujemy produkty zaawansowane, których uczyliśmy się przez wiele lat, mamy też kadrę pracowników z długim stażem. Dodatkowo relacje z niektórymi naszymi dostawcami trwają już od kilkudziesięciu lat i są dla nas bardzo cenne. Z kolei klienci rzadko kiedy kupują pojedyncze komponenty - poszukują kompletnych rozwiązań. Dostrzegliśmy tę sytuację, tworząc ponad piętnaście lat temu dział badań i rozwoju i ostatecznie stawiając na własną produkcję systemów takich jak roboty mobilne.
PD: Chciałbym dodać, że WObit to nie tylko złożone systemy takie jak AGV, ale też nasze własne komponenty. Jeżeli spojrzymy na polski rynek, to jest tutaj wielu wytwórców i integratorów systemów, lecz bardzo mało producentów samych podzespołów - w przeciwieństwie np. do Niemiec czy Włoch. Jesteśmy firmą, która potrafi również wytworzyć komponent, który jest u podstawy większych systemów. Od dwóch lat budujemy np. nasze własne enkodery magnetyczne, w przypadku których oferujemy kilka serii wyrobów z różnymi wyjściami. Takie enkodery możemy wykonywać jako produkty standardowe, lecz również wytwarzamy je na potrzeby i zgodnie ze specyfikacją odbiorców, dodatkowo dostarczając z osprzętem. Na tego typu produkty mamy dzisiaj klientów OEM, w tym zagranicznych.
- Jaki był rozwój oferty w zakresie robotów mobilnych? Skąd pochodził popyt na AGV?
PD: Około 2011 roku podjęliśmy decyzję skupienia się na przemyśle. Dostarczaliśmy wtedy małe roboty mobilne, zaś na polskim rynku dostępnych było niewiele typowych AGV - tym bardziej rodzimej produkcji. Widzieliśmy takie rozwiązania w pojedynczych zakładach i stwierdziliśmy, że byłoby świetnie ulokować również nasze roboty mobilne w przemyśle. Dodatkowo w owym czasie na politechnikach wielu młodych ludzi uczyło się robotyki mobilnej, były też zawody robotów i inne wydarzenia - tworzyło to dobry klimat do rozwoju tego obszaru.
Pojawiła się pewna idea, ale też znalazł się klient, który chciał mieć u siebie roboty transportujące towary. Wykonaliśmy dla niego prototyp, później całą serię dziesięciu robotów mobilnych. Oczywiście były one bardzo odległe od tego, co oferujemy dzisiaj - pod względem funkcjonalności, standaryzacji protokołów, możliwości wykonywania ruchów, itd. aczkolwiek był to istotny impuls rozwojowy. Nasze roboty pokazaliśmy później na targach i zainteresowały się nimi firmy, takie jak Toyota oraz Volkswagen.
- Właśnie - jak wyglądał projekt w zakładach Toyoty?
PD: Projekt, a właściwie grupa projektów realizowanych w krajowych fabrykach Toyoty okazała się bardzo rozwojowa. Rozpoczęliśmy od dostarczenia jednego robota testowego, zaś obecnie nasze maszyny pracują na różnych obszarach. AGV produkcji WObit transportują np. silniki oraz przekładnie hybrydowe. Do Toyoty dostarczyliśmy też dużego robota paletyzującego przekładnie. Wszystko to pracuje praktycznie bez udziału pracowników - jest w pełni zautomatyzowane i stanowi nasz największy zrealizowany projekt. Jego głównym wyzwaniem, patrząc z perspektywy czasu, było wkomponowanie wszystkiego w linię produkcyjną, która jest żywym organizmem. Było to zadanie znacznie trudniejsze i bardziej złożone niż typowe aplikacje AGV, gdzie robot pokonuje trasę z punktu A do punktu B. Opisywane wdrożenie omawiałem wspólnie z Panem Krzysztofem Kwaśnym, General Managerem Toyoty, podczas zeszłorocznej konferencji Automotive w Legnicy.
- Dzisiaj rynek robotów mobilnych jest już inny, działa tu wiele firm, w tym dostawcy zagraniczni rozbudowujący siatkę dystrybucyjną. Czy model funkcjonowania WObitu w formie producenta-dostawcy-integratora wystarcza, czy raczej myślicie o jego zmianach?
PD: Te zmiany już zachodzą, bowiem jesteśmy na etapie podpisywania umowy partnerskiej z jedną z dużych firm, która będzie stosować nasze roboty w swoich aplikacjach. Planujemy również rozwój rynku dystrybucyjnego, co obejmuje grupę integratorów systemów. Współpracujemy już z kilkoma takimi firmami w Polsce, odwiedzając z nimi wspólnie klientów. Rzeczywiście zmieniamy tu model działalności, przesuwając środek ciężkości w stronę współpracy z różnymi partnerami. Zmiana ta ma pozwolić na rozwój produkcji i pójście w kierunku produktów seryjnych. Jednocześnie planujemy utrzymać współpracę z naszymi kluczowymi klientami, głównie z rynku automotive. Jest to dla nas ważne, bo chcemy na co dzień być blisko technologii, blisko rozwoju i mieć możliwość obserwowania potrzeb rynku. Takie podejście doprowadziło nas do obecnego, dobrego momentu w historii firmy.
JO: Nasze uczestnictwo w targach w Hanowerze w 2017 roku było pewną próbą wyjścia na świat - chcieliśmy zobaczyć, jak jesteśmy postrzegani w kontekście międzynarodowym. Wtedy też naszym celem było znalezienie silnego partnera, dla którego moglibyśmy produkować całą paletę robotów, tak aby trafiały one na szeroki rynek poprzez jego sieć dystrybucji. Jako że sami nie mamy takich możliwości budowy sieci jak koncerny międzynarodowe, partnerstwo o charakterze strategicznym stanowiło racjonalną drogę rozwoju. To było trzy lata temu, ale codzienność - między innymi praca z naszymi klientami - wymusiła na nas odłożenie tych planów. Teraz od strony budowy robotów, software'u i wsparcia jesteśmy już w stanie sprzedawać roboty i przez dystrybucję, i za granicę.
- Z tego co wiem, to oprócz gotowych robotów oferujecie też komponenty czy systemy do nich - jak wygląda to w praktyce?
PD: Uważamy, że działając na rynku AGV, powinniśmy robić jak najlepsze produkty, ale jednocześnie nie stwarzać niepotrzebnych ograniczeń dla innych firm, które chcą współtworzyć i rozwijać tę branżę. Stąd też oferujemy im pewne rozwiązania. Jeżeli ktoś chciałby skorzystać przykładowo z naszych napędów lub sterowników, a nawet naszego systemu do nawigacji, to jesteśmy tutaj jak najbardziej skłonni do pomocy. Chcemy współpracować z firmami budującymi AGV - to oświadczenie chciałbym dzisiaj przekazać rynkowi.
JO: Sądzę, że takie podejście znowu bierze się z naszej wieloletniej historii. Mój ojciec był zawsze otwarty na współpracę, nastawiony na dialog, a nie na bezpośrednie konkurowanie. Dzisiaj też patrzymy szerzej, co zresztą wpisuje się w strategię błękitnego oceanu - wyszukiwania nowych obszarów, a nie konkurowania tam, gdzie jest już wielu dostawców. Dotyczy to również współpracy z dużymi firmami - przykładowo takimi jak Siemens oraz Mitsubishi, z którymi wspólnie dostosowywaliśmy nasze produkty do potrzeb klientów. Nigdy nie zamykamy się na takie zmiany. Pomimo, że oferujemy aż dziesięć modeli AGV, zawsze możemy dostarczyć je w wersji kastomizowanej - np. stosując rozwiązania wspomnianego Siemensa i dostosowując pod względem komponentów oraz protokołów, gdy są one dostarczane do koncernu niemieckiego. Jesteśmy tu jak najbardziej elastyczni, bowiem nasze maszyny mają w stu procentach współpracować z systemami klienta.
- W okresie pandemii koronawirusa wprowadziliście do oferty nowego robota mobilnego - jakie są jego cechy szczególne?
JO: Sądzę, że może to być dla nas produkt przełomowy. MOBOT TRANSPORTER, bo o nim mowa, jest o tyle różny od dotychczasowych wyrobów o charakterze specjalistycznym, że jest to robot mobilny przeznaczony dla mas. Zresztą jego cena jest bardzo niska w porównaniu z innymi robotami AGV i nie wymaga on kosztownego wdrożenia. Chcieliśmy osiągnąć tutaj optimum pomiędzy zaawansowaniem technicznym a kosztami zakupu i w efekcie dostępnością robota. Zaoferowanie robota łatwego do uruchomienia, mogącego być wykorzystanym przez praktycznie dowolne osoby, jest również realizacją hasła Reach for Robotics.
PD: Jest to nowy produkt, który będzie sprzedawany zarówno przez dystrybucję, ale też bezpośrednio. Najważniejsze jest to, że do jego wdrażania nie potrzeba specjalistów, mogą to robić już osoby z podstawową wiedzą techniczną. Produkt będzie instalowany i uruchamiany na bazie samouczka, wraz z wykorzystaniem aplikacji np. na tablecie. Robot jest wyposażony w autonomiczną nawigację, przez co całe programowanie polega na zeskanowaniu terenu, wprowadzeniu ścieżki, po której robot ma się przemieszczać, i zaznaczeniu akcji do wykonania. I to wszystko. Robot rusza!
- Jakie są możliwości adaptacji do różnych aplikacji oraz zastosowania nowego robota?
PD: Pozwala on na transport towarów w bardzo różnych obiektach - przykładowo w szpitalach, laboratoriach, budynkach użyteczności publicznej, centrach handlowych i w wielu innych. Przykładowo robot może dowozić towary z magazynu na halę sklepową - są one ładowane i rozładowywane manualnie, zaś TRANSPORTER realizuje długi odcinek ich przewiezienia. Sądzę, że na rynku jest bardzo wiele podobnych aplikacji, gdzie wymogi są bardzo podstawowe i nie jest konieczne stosowanie dodatkowych funkcji robotów. Wtedy zwrot z inwestycji może być bardzo szybki. W wersji podstawowej robot może być łatwo wdrożony i pracować np. zamiast pracownika, którego właśnie firmie brakuje.
Powyższy scenariusz ma charakter bazowy, bowiem MOBOT TRANSPORTER może być rozszerzony o elementy dodatkowe, co pozwala na dalszą automatyzację procesu. Dajemy możliwość konfiguracji i dostosowania robota do potrzeb. Z tego powodu stawiamy tutaj również na firmy OEM, które wykorzystają naszego robota do zbudowania z nim większego rozwiązania czy systemu. Dostarczamy uniwersalną platformę mobilną, która może być zaimplementowana w różnych aplikacjach. Robot ma kilka konfigurowalnych złączy we/wy cyfrowych, moduł rozszerzeń oraz wyjście mocy. Do tego jest on wyposażony w złącze ethernetowe z protokołem Modbus, które umożliwia wymianę danych z innymi systemami. Klient może dodawać wiele urządzeń, zgodnie ze swoimi potrzebami i komunikować je z naszym robotem. Następnie może wywoływać różne akcje systemu np. na sygnał z wejścia czy w momencie, gdy robot znajdzie się w określonej lokalizacji.
Podsumowując - jeżeli użytkownik nie chce skorzystać z tych funkcji, to może wykorzystywać robota w wersji podstawowej. Jednak gdy ma potrzebę wykorzystania dodatkowej funkcjonalności - zdecydowanie ma takie możliwości. Dodam, że dostarczamy tutaj też usługę szkoleniową w dwóch wariantach. Każdy użytkownik w ramach zakupu ma dostęp do szkolenia online, a dla firm chcących tworzyć własne systemy i aplikacje proponujemy szkolenie rozszerzone w siedzibie WObit.
- Jak nowy robot zmienia możliwości Waszej współpracy z firmami partnerskimi?
JO: O ile MOBOT TRANSPORTER jest praktycznie w całości produkowany u nas, o tyle współpracujemy z różnymi poddostawcami. Planujemy też wdrożyć na stronie internetowej zakładkę, gdzie prezentowane będą rozwiązania naszych partnerów. Tutaj jest duże pole do przyszłej współpracy, bowiem dajemy produkt, na którym my się dobrze znamy, jednocześnie umożliwiając jego doposażenie i konfigurację przez klienta. Może to być odbiorca końcowy lub też firma produkująca np. moduły do montażu na MOBOT-ach czy przykładowo automatyczne podajniki. Zdecydowanie zachęcamy tutaj do współpracy potencjalnych partnerów, których będziemy starali się wspierać w marketingu ich produktów oraz usług.
- Czy potrzeby ze strony rynku nie tworzą również impulsu rozwojowego dla innych firm? Podmiotów w polskim sektorze AGV jest coraz więcej - gdzie jest tu ów błękitny ocean, a gdzie jest już konkurencja?
PD: Na tym rynku robi się gęsto, ale jest też bardzo dużo do zrobienia. Przykładowo branża rozwija się w kierunku ofertowania pojazdów autonomicznych, które mogą nie tylko jeździć wewnątrz budynków, ale też na zewnątrz. Mam poczucie, że rynek ten sami w dużym stopniu tworzymy. Chociaż więc wspomniana konkurencja rozwija się, to i sama branża się rozrasta, co tworzy nowe perspektywy działalności dla dostawców.
JO: Omawianym procesom niewątpliwie nadał dynamikę sam koronawirus. Przez pandemię i problemy w wielu obszarach gospodarki ludzie zwrócili się w kierunku automatyzacji. Można sądzić, że w innej sytuacji proces ten by trwał znacznie dłużej, bowiem zapotrzebowanie przyrastałoby wolniej. Uważam, że firma WObit doskonale odpowiedziała swoją nową ofertą na potrzeby tak obecnie zmienionego rynku.
- Wróćmy na koniec do edukacji, która, bądź co bądź, stanowi jeden z kluczowych obszarów działalności firmy. Czy można rozumieć, że pomimo skupienia się na biznesie, nie odcinacie się od tematyki edukacyjnej?
JO: Zdecydowanie! Ciągle prowadzimy cykl szkoleń na Politechnice Poznańskiej i na innych uczelniach wyższych, współtworzymy też technikum mechatroniki w Pniewach, gdzie nasi pracownicy prowadzą lekcje i warsztaty. Zapewniamy lokalnej młodzieży możliwości rozwijania się w tym zakresie. Dodatkowo cały czas oferujemy roboty typu Explorer, które są przeznaczone m.in. dla szkół. Dają one pełną możliwość nauki i eksperymentowania z platformami mobilnymi.
Jako firma jesteśmy też obecni na kilku technicznych uczelniach wyższych w Polsce, będąc wsparciem merytorycznym i produktowym dla różnych kół naukowych. Są to zespoły studentów - zdyscyplinowanych, młodych ludzi, którzy z niesamowitym zaangażowaniem, determinacją i pasją w tworzeniu coraz bardziej zaawansowanych projektów osiągają międzynarodowe sukcesy, a w Polsce jako przyszli inżynierowie kreują własną rzeczywistość, przyczyniając się jednocześnie do rozwoju np. sektora kosmicznego.
Ze względu na wspomniane wcześniej ograniczenia zasobowe musieliśmy zmniejszyć nasze zaangażowanie w zakresie edukacji, ale, jak widać, uczyniliśmy to z wielkim żalem. Natomiast w zakresie robotyki mobilnej planujemy niebawem jeszcze tu wrócić, lecz z bardziej profesjonalnym produktem. Chcemy też edukować starszą młodzież w zakresie poruszania się po obszarze przemysłu - obszarze, z którym będą mieli potencjalnie do czynienia tuż po studiach.
- Jakie są kierunki przyszłego rozwoju firmy?
JO: Mówiliśmy wcześniej o ekspansji i rozwoju siatki dystrybucyjnej - na ten rok planowaliśmy ją również pod kątem zagranicy. Na 2020 mieliśmy zaplanowanych aż pięć wydarzeń zagranicznych, w tym np.: Logimat, Automatica oraz Hannover Messe. Z przyczyn oczywistych, udało się nam zrealizować jedynie jedno, na samym początku roku w Abu Zabi. Zaprezentowaliśmy naszego najmniejszego MOBOT-a eRunner-a MW w Pokoju Innowacji podczas X World Urban Forum - wydarzenia, które miało charakter edukacyjny, biznesowy oraz wizerunkowy. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku pojawimy się na nowym dla nas rynku, lecz jest za wcześnie, aby o tym mówić. Natomiast kierunek rozwoju został utrzymany - stanowi on kolejny, ewolucyjny etap rozwoju firmy, przy czym nadal bazujący na tym, czym jest sam WObit. Od 2012 roku promujemy hasło "komponenty i rozwiązania dla automatyki" i dzisiaj, jak sądzę, wychodzimy z nim jeszcze szerzej - sięgamy nie tylko do automatyki i przemysłu, lecz również innych sektorów gospodarki.
- Dziękujemy za rozmowę.
Marka MOBOT® - robotów mobilnych wymienionych w artykule jest zarejestrowanym znakiem towarowym firmy WObit.
Na zdjęciu głównym, od lewej - Przemysław Degórski i Jacek Ober.